„Kim jest Anna?” – Shonda Rhimes

USA, 11 lutego 2022

„Kim jest Anna?” – Shonda Rhimes

Czy bogactwo i sława są wartością wyższą? Taką do której warto dążyć bez oporów moralnych? Oczywiście nie. Czy można osiągnąć sukces i bogactwo nie przekraczając granic prawa i etyki? Chyba można. Anna Sorokin stała się osobą, która zapragnęła być bogatą dziewczyną z nowojorskich elit. Jako Anna Delvey z tupetem wkroczyła na salony, wykorzystując wyczucie stylu, Instagrama i naiwność elit. Serial „Kim jest Anna” pokazuje historię młodej dziewczyny, która kilka lat temu namieszała w bogatym światku Nowego Jorku, ale jej oszustwa zostały zdemaskowane. Anna Delvey (w jej roli znana z serial „Ozark” pełna tupetu Julia Garner) uznała, że dzięki odpowiedniej prezencji, pewności siebie i nabytym znajomościom, uda jej się pozyskać pieniądze na założenie Fundacji dla elit. Pociągał ją świat bogactwa i świetnie się w nim czuła. Twierdząc, że jest córką rosyjskiego bogacza – niestety surowego i zasadniczego – próbowała uwieść świat finansów i uzyskać pożyczkę, nie mając na to żadnych papierów. To z jednej strony bulwersująca i gorsząca historia, a zarazem niezwykle intrygujący i ciekawy przypadek. Poznajemy rzecz głównie z perspektywy dziennikarki – Vivian (granej przez byłą gwiazdę kina familijnego – Annę Chlumsky), która chciała napisać artykuł o fenomenie Anny. Jej bohaterka siedzi już w areszcie i czeka na proces. Vivian spotyka się z nią na widzeniach, dociera do osób zafascynowanych lub oszukanych przez Annę. Wspiera ja grono starych dziennikarzy skazanych na redakcyjną banicję. Zbliża się też do prawnika, który desperacko próbuje bronić panny Delvey. Ogląda się ten serial z mieszanymi uczuciami. Mnie zdecydowanie trudno było polubić Annę. Nie mogłem znieść jej wiecznego przewracania oczami na odmowy płatności z jej kart, obiecywania przelewów i niepoprawnego wydawania pieniędzy na prawo i lewo. Anna musiała zawsze świetnie wyglądać, jeść tylko w najlepszych restauracjach, wypoczywać na jachtach, a nawet latać prywatnymi odrzutowcami. Rozdawała stu dolarowe napiwki za byle co, by zrobić odpowiednie wrażenie. Spotykała się z bogatymi, znanymi i wpływowymi. Naciągała i zwodziła. Przy tym była dumna, pewna siebie i nigdy nie przyznawała się do swoich „słabych stron”. Vivian, podobnie jak prawnik Todd (Arian Moayed) potrafiła pokazać, że bogate elity bez specjalnej refleksji dawały się uwieść oszustce o rosyjskich korzeniach. Nie przyszło im do głowy, że ktoś tak dobrze ubrany, pewny siebie i z gestem może nie być tym, za kogo się podaje. Bogactwa się nie weryfikuje, bo przecież dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Co ciekawe, na matactwach Anny Delvey właściwie nikt nie stracił. Nawet biedna przyjaciółka, która musiała za nią zapłacić, odkuła się pisząc bestsellerową książkę o znajomości z głośną celebrytką i oszustką. Vivian czegoś się od Anny nauczyła i w gruncie rzeczy dziewczyna wzbudziła w niej uznanie. Trudno było jej się pogodzić z faktem, że Anna dostała większy wyrok, niż niesławni bankierzy, czy giełdowi oszuści. Serialowi udaje się utrzymać do końca pewną ambiwalentność ocen. Pozostawia też kilka znaków zapytania – w jaki sposób Anna Sorokin mogła podjąć się skoku na kasę i co w gruncie rzeczy zrodziło w niej takiego „potwora”? Wielu z nas pociąga bogactwo i pewnie niejeden chętnie dałby się zaprosić Annie na salony. W zasadzie nie godzimy się na kłamstwa, ale też łatwo rozgrzeszamy własne grzeszki, usprawiedliwiając się, że przecież Ci bogaci i sławni, to dopiero mają za uszami. Ja postać Anny odrzucam w stu procentach. Nie imponuje mi, nie usprawiedliwiam jej. Zarazem jestem rozczarowany bogatymi elitami, które w gruncie rzeczy zasługują na dywersję ze strony takich sprytnych, pewnych siebie Rosjanek, jak panna Sorokin. Ten serial mnie jednak wymęczył nagromadzeniem irytujących sytuacji i postaw, przeciąganiem wątków i swoją długością (czy to jest historia na ponad 700 minut!?). Niemniej nie żałuję, że to obejrzałem, bo historia jest przecież mocna.

       

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×