„Z dala od świateł” – Tana French

Wydawnictwo Albatros, 2021

„Z dala od świateł” – Tana French

To moje pierwsze spotkanie z prozą tej irlandzkiej autorki kryminałów, urodzonej w USA. Książka wybrana na stoisku w szpitalnym barku nosi znamiona czytadła, w którym chodzi o zabicie czasu i zajęcie myśli. To oczywiście krzywdzące dla autorki zakwalifikowanie, ale pobieżna analiza tego typu punktów dystrybucji książek wskazuje na określone ramy oferty. Ale Tana French niewątpliwie ucieka od tanich efektów i wartkiej akcji, na rzecz szczegółowego opisu środowiskowego, psychologii postaci i zachowania daleko idącego realizmu. „Z dala od świateł” to kameralna historia umiejscowiona w irlandzkiej wiosce, do której trafia na emeryturę chicagowski policjant (Cal). Chce poświęcić czas na remont zakupionego domu, łowienie ryb i odpoczynek od zawodowych i osobistych trosk. Jednak iluzją jest myślenie, że są miejsca, w których nie ma kłopotów. Najpierw ktoś nachodzi oddaloną od innych zabudowań posiadłość Cala, potem sąsiedzi znajdują dziwnie poranione owce, a z czasem wychodzi na jaw gorsze oblicze mieszkańców. Bohater zostaje poproszony o odnalezienie dziewiętnastoletniego chłopaka, który bez słowa wyszedł z domu i słuch po nim zaginął. Cal nie jest już policjantem i nie może sięgać po wcześniejsze narzędzia śledcze, ale pozostaje dobrym obserwatorem i psychologiem. Wydaje mu się, że to wystarczy w tym cichym, prowincjonalnym miejscu. Musi jednak mierzyć się z nieufnością lub zmową milczenia miejscowych, niecierpliwością młodszego rodzeństwa zaginionego chłopaka i językami plotkarzy. Cala otaczają pastwiska, lasy, bagna i wzgórza. Jego kroki śledzą gawrony, młodociany intruz i pozbawiony zahamowań sąsiad. Rozmowy z mieszkańcami wioski idą opornie. Łatwiej napić się z miejscowymi bimbru, niż naciągnąć ich na zwierzenia. Powieść Tany French jest kryminałem obyczajowym, w którym „śledczy” musi rozgryźć przede wszystkim miejscowe zwyczaje, powiązania i moralność. Jest tu parę zaskoczeń, które sprawiają, że główny bohater nie jest drażniąco sprytnym i nieomylnym gościem, który wszystkich wykiwa lub rozwali, a przy okazji podbije serce najładniejszej dziewczyny we wsi. Ta lektura mija spokojnie, ale konsekwentnie wypełnia czytelnika opisywanym światem i wzbogaca nową perspektywą rzeczywistości. Nie czytałem tej książki z braku laku Obroniła się sama.