To niewątpliwie bardzo kobiece kino, bo historia dotyczy przecież macierzyństwa. Ale dla mężczyzn to też ważna lekcja, pokazująca kolejny raz w jak wygodnej pozycji osadziła ich współczesna cywilizacja. Leda (Olivia Colman) ma 48 lat i jest profesorem komparatystyki. Przyjeżdża na wakacje na jedną z cichych greckich wysepek. Chce relaksu, okazji do spokojnej pracy i lektury. Ma dwie dorosłe córki, z którymi czasem rozmawia przez telefon. Jest sama. Gospodarz jej domu (Ed Harris) oraz Will – chłopak pracujący na plaży (znany z „Normalnych ludzi” Paul Mescal) dają jej komfort bycia kobietą. W tak wspaniale zapowiadający się urlop wkracza jednak głośna, liczna i podejrzana rodzina, do której należy największa willa na wyspie. Zdaniem Willa to niebezpieczni ludzie, choć Leda spotyka się raczej z oznakami sympatii z ich strony (sama zachowuje się natomiast mocno asertywnie). Bohaterka zaczyna obserwować młodą mamę – Ninę (Dakota Johnson), do której przyklejona jest mała, dość absorbująca córeczka. Gdy nagle dziewczynka gubi się, cała rodzina wpada w popłoch. Leda przeżywa w tym momencie pierwsze reminiscencje z własnej młodości, gdy także szukała jednej z córek nad morzem. Od tego momentu zaczynamy poznawać inną Ledę. Z jej wspomnień wyłania się młoda mężatka z dwójką córeczek, która rozdarta jest pomiędzy potrzebą bycia kobietą, robieniem kariery naukowej, a obowiązkami domowymi. Mąż – choć sympatyczny – nie daje jej odpowiedniego wsparcia, a nawet seksualnej satysfakcji. Gdy młoda Leda dostaje zaproszenie na konferencję, na której jeden z wykładowców w samych superlatywach odnosi się do jej pracy, a później także do niej samej, kryzys jest już pewny. Kolejny impuls to wizyta dojrzalszej pary autostopowiczów, która jest okazją do nocnej wylewności przy winie. Leda obserwując Ninę wciąż wraca myślami do swojej młodości. Odnajduje zaginioną dziewczynkę, za to nieoczekiwanie zabiera ulubioną lalkę dziecka. Spokojnie obserwuje narastającą frustrację młodej matki. W niej samej przetacza się masa uczuć i wspomnień. Sytuacja gęstnieje. Bohaterka coraz mocniej wplątuje się w życie Niny. Flirtuje z gospodarzem oraz młodym Willem. To także efekt wspomnień. Obok widzimy cały czas męski świat, pozbawiony dylematów. Wykładowca, którego wspomina Leda mówił do niej w chwili intymności – „chcę mieć cię w łóżku, ale jesteś mężatką, to ty musisz wykonać pierwszy krok”. Mąż Ledy miał ważniejszy telefon, niż jej praca, gdy dziewczynki płakały. Autostopowicz zostawił w domu trzech synków i ruszył ku przygodzie z nową kobietą. Will romansował z Niną nie zważając na konsekwencje. Gospodarz także czuł się wolny w swoim życiu. Historia Ledy to jedna z wielu opowieści o współczesnej kobiecie, która jest rozdarta pomiędzy instynktem, a cywilizacją kultury zachodniej. Wciąż jest związana domem i macierzyństwem, ale wyzwolona seksualnie i zawodowo. Potrafi się cieszyć z pierwszego, ale czasami bardzo pragnie drugiego. Leda najwyraźniej chce usprawiedliwić przed samą sobą wybory z młodości, wplątując Ninę w trudne sytuacje. Chce by także w tej młodej kobiecie pękło to, co w niej przed laty. Ale kamera zagląda w Ledę bezlitośnie. Kobieta szuka wymówek, ale jej twarz częściej pokrywają grymasy i łzy, niż młodej Niny. Czy Leda chciała w swoim życiu niemożliwego? Czy nie mieściła się w schematach ze swoimi potrzebami/ Czy była złą matką? Debiutancki film Maggie Gyllenhaal nie pozwala jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania, ale bardzo umiejętnie i przekonująco je zadaje.