„Lingui” – reż. Mahamat-Saleh Haroun

Belgia/Francja/Niemcy, 8 kwietnia 2022

„Lingui” – reż. Mahamat-Saleh Haroun

Szkoda, że tak rzadko trafia do nas kino spoza kręgu tzw. kultury zachodniej. Przecież samo podglądanie codziennego życia w jakimś afrykańskim mieście intryguje. To jak ludzie zarabiają pieniądze, jak mieszkają, jak się bawią i ubierają, a nawet jaki mają stosunek do zwierząt domowych. Oczywiście są filmy dokumentalne, reportaże, są wreszcie organizowane wycieczki. Ale czy nie lepiej oglądać to z perspektywy losów konkretnych osób i ich problemów? Akcja „Lingui” dzieje się we współczesnym Czadzie. Amina samotnie wychowuje nastoletnią córkę (Marię). Rodzina się od niej odsunęła. Amina jest muzułmanką i pokornie znosi swój los. Zarabia na życie wytwarzając chałupniczo koszyki z drutów, które wypruwa ze starych opon. Za jeden taki koszyk dostaje na ulicy od przygodnych klientów 2 do 3 tys. Jedyna rzecz o jakiej słyszymy w filmie, że kupiła to świerszcze, którymi karmi swojego szczeniaka i małego kota. Poza tym chodzi do meczetu i wychowuje 15-letnią córkę, która jest uczennicą miejscowej szkoły. Starszy sąsiad składa jej propozycję zamążpójścia. Przygarnie ją razem z córką. Niewielu by się na to zdobyło, ale on jest gotów. Amina zadaje mu tylko dwukrotnie pytanie, czy ją kocha, ale nie słysząc odpowiedzi odchodzi, by przemyśleć sprawę. Czeka na nią jednak nowy problem. Jej córka okazuje się być w ciąży i chce dokonać aborcji. Nie zdradza matce kim jest ojciec, ani jak do tego doszło. Zabieg, który jest prawnie i moralnie zabroniony kosztuje milion. Ta historia jest trudna. Córkę czeka taki sam los jak Aminę. Została usunięta ze szkoły. Imam dopytuje Aminę o problem, jaki ją trapi, oferując pomoc. Matka wie, że musi zdecydować się na radykalne kroki. Jest zdesperowana. Podobnie jak Maria. Nic nie jest dla nich łatwe poza porażką. Ile drucianych koszyków można sprzedać? Stare opony też przecież kosztują. Ten film pokazuje siłę kobiety, która nawykła do upokorzeń. Ale też Amina pęka w sobie. Podnosi rękę na świat, który ją determinuje. To mógł być film o miłości, która zawsze zwycięża, ale staje się też opowieścią o buncie. „Lingui” to również kino o kobiecie i jej sprzeciwie wobec mężczyzn. Wobec imama, który przywołuje ją do modlitwy; sąsiada, który przyobleka niecne zamiary w szaty bohaterstwa; męża siostry, który świętuje obrzezanie córki rozdając asystującym ceremonii kobietom pieniądze. To nie są łatwe wybory, ani sprzeciwy. To są też realia inne od naszych. Ale sama historia jest absolutnie uniwersalna, stąd pewnie uznanie dla tego filmu na europejskich festiwalach.