„Najmro. Kocha, kradnie, szanuje” – reż. Mateusz Rakowicz

Polska, 2021

„Najmro. Kocha, kradnie, szanuje” – reż. Mateusz Rakowicz

Historia sprytnego złodzieja Zdzisława Najmrodzkiego wpisuje się w kanon filmów gloryfikujących świat przestępczy epoki PRL’u, który smutno skończył się w tzw. wolnej Polsce. Lata 80. kolejny raz przedstawiane są jako czas swojskości ale i pewnej klasy. Przestępcy mają swój kodeks i styl, okradając zasadniczo państwo na rzecz obywateli. Organy ścigania są niczym Gang Olsena, choć zdarzają się wśród nich porządne jednostki. W lokalach jest elegancko i króluje moda disco. Nawet muzyka ma jakiś poziom (na ścieżce dźwiękowej słyszymy Jantar, Sośnicką, Zauchę, Kombi, Maanam, Urszulę i Bajm). Gdy przychodzą lata 90. robi się parszywie – mafia i przemoc, na czele komendy policji staje przygłup i kanalia, elitarne lokale zastępują obskurne kluby, w których rozbrzmiewa bezduszne techno. Główny bohater – „Najmro” z gwiazdy programów „997” i twarzy z plakatów staje się właściwie nikim. Odsiaduje wyrok, licząc na amnestię Prezydenta. Czeka na niego jedynie dziewczyna, którą poznał jeszcze przed odsiadką, matka i część dawnego gangu (jeden z dawnych kompanów wyrzucony przez „Najmro” za zachłanność zostaje szefem jednej z grup mafijnych). Zdzisław „Najmro” Najmrodzki, grany tu przez Tomasza Ogrodnika, jest niczym Arsen Lupin – sprytny, dobrze ubrany i szarmancki. Jest bezczelnie pewny siebie. Także w relacjach damsko-męskich. Film Mateusza Rakowicza też ma swój wdzięk. Do tego dochodzi trafnie dobrana obsada większości bohaterów, odpowiednie tempo akcji, trafione dialogi oraz przyjemnie współgrająca ścieżka muzyczna. Ważną rolę odgrywają tu oczywiście sentymenty – choćby do Pewexów, samochodów Polonez, czy do kina „Tęcza” na Żoliborzu. Nawet na „Klątwę Doliny Węży” patrzy się z pewnym rozrzewnieniem. Coraz trudniej jest robić filmy z PRL’u w realiach dzisiejszej Warszawy. Nie dało się np. zagrać hotelem „Victoria”, a zdjęcia z miasta bezpieczniej było robić w nocy. Ten film to komedia kryminalna w stylu „Vabanku”. Jak dla mnie rzecz wystarczająco trafiona i zgrabna. Śmiało polecam w celach lekko nostalgicznych i rozrywkowych.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×