W tym tygodniu zmarł nagle Andy Fletcher – klawiszowiec Depeche Mode. Beznadziejna historia. To nie lider, ani wokalista, a jednak strach o przyszłość grupy jest. Przez lata zespół był kwartetem, przez kolejne triem, a teraz co – zostanie duetem? Patrząc na moje najnowsze notowanie tylko Red Hot Chili Peppers doświadczyli w tym gronie śmierci swojego kolegi z zespołu. Nagrali z nim trzy pierwsze płyty, ale sukces odnieśli dopiero po nagraniu piątej. Z Depeszami to inna historia. No cóż, trudno nie czuć przygnębienia i obaw, ale z perspektywy 1990 notowań tych tragicznych zdarzeń nie brakowało. Nirvana, Alice In Chains, Soundgarden, David Bowie, Talk Talk, Prince, Can, Lou Reed, The Clash, Bronski Beat, The Fall, Morphine, The Ramones, The Stranglers, The Rolling Stones, Pink Floyd – tak na szybko kojarząc, a z polskich Maanam, Republika, TSA, Chłopcy z Placu Broni, Brygada Kryzys, Armia, Siekiera, Rezerwat, Apteka. Wszyscy oni tracili ważnych członków, często kończąc działalność, lub przekreślając szanse na powrót. Ale takie już prawa natury, czy też pop-kultury. Wszystkim artystom który umieścili nagrania w najnowszym top 30 życzę z tej perspektywy dużo zdrowia i nieustającej weny.