„In/Out/In” – Sonic Youth

Three Lobed Recordings, 18 marca 2022

„In/Out/In” – Sonic Youth

Już ponad 10 lat upłynęło od rozwiązania Sonic Youth. Burza w życiu prywatnym Kim Gordon i Thurstona Moore’a zakończyła 30-letnią karierę jednego z najważniejszych amerykańskich gitarowych zespołów. Ich ostatni studyjny album (The Eternal) ukazał się w 2009 roku. „In/Out/In” wydany w tym roku zawiera głównie niepublikowany materiał studyjny z lat 2000-2010. Album mógłby się śmiało ukazać w formule EP’ek wydawanych na przełomie wieków w serii SYR. To znów głównie instrumentalne kawałki, często trwające w okolicach 10 minut. Trudno nie westchnąć przy ich słuchaniu, bo z perspektywy dawnego fana te dźwięki wciąż maja hipnotyczny urok. Zaczyna się od kompozycji „Basement Contender” nagranej w 2008 roku w domowym studiu Kim i Thurstona. To snujący się intensywnie utwór – trącany i warczący zarazem. „In & Out” to jedno z ostatnich nagrań grupy, z 2010 roku, z sennym wokalem Kim Gordon. Słychać w nim typową dla grupy kropelkową, pulsującą gitarę, perkusję godną Jackie Liebezeita z CAN i lekko pogłosowe efekty. To znów takie wciągające granie, w którym można się zapomnieć. Najmocniejszym numerem na płycie jest powstały w trakcie sesji do „The Eternal” utwór „Machine”. To zarazem jedyne nagranie trwające niewiele ponad trzy minuty. Może gdyby dodać tu wokal byłby z niego kawałek na singiel? „Social Static” z 2000 roku, został nagrany na potrzeby filmu Chrisa Habita i Spencera Tunicka pod tym samym tytułem. W sesji wziął udział ówczesny piąty członek zespołu, jakim był Jim O’Rourke. Akurat ta kompozycja wymaga jednak od słuchacza cierpliwości i wyrozumiałości – nawet jak na styl Nowojorczyków. Za to pochodząca z tego samego roku kompozycja „Out & In”, również zrealizowana z O’Rourke, to najlepszy fragment płyty – co istotne trwający 12 minut. Znalazł się on wraz z „In & Out” na rzadkim boksie z 2011 roku zatytułowanym „Not The Spaces You Know, But Between Them”. To takie trochę nowe „Diamond Sea” bez wokalu, za to z pełnym wachlarzem gitarowych brzmień z jakich grupa słynęła przez cały okres swojej działalności. „Out & In” byłby z pewnością ozdobą „NYC Ghosts & Flowers”, gdyby został wówczas do niej włączony. Gdy pod koniec piątej minuty wydaje się, że utwór gaśnie, ten zaczyna się na nowo, świetnymi rozjazdami gitar i nabijanym ponownie rytmem perkusji. Dźwięki narastają, a kompozycja przyspiesza. Fani grupy dostają to, co lubią najbardziej w sonicznej koncepcji grania wyznawanej przez zespół od początku lat 80. Dobrze było jeszcze raz to usłyszeć, jeszcze raz przeżyć tę nawałnicę. To pewnie nie koniec studyjnych zasobów Sonic Youth, podobnie jak nie koniec nadziei, że jeszcze kiedyś powrócą.     

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×