Czytałem te powieść wyjątkowo długo – prawie miesiąc. Ponad 730 stron i mało dialogów. Ale od samego początku czułem jej format. Początkowo byłem tylko zaciekawiony, z czasem zaniepokojony, a w końcu utkwiłem w tej prozie na dobre. „Nasza część nocy” – czwarta powieść głośnej i oryginalnej argentyńskiej pisarki zdobyła nagrodę dla najlepszej powieści hiszpańskojęzycznej w 2019 roku. Mariana Enriquez przerabia w niej narodowe traumy dyktatury przełomu lat 70. i 80. oraz kryzysów kolejnej dekady. Powieść rozpisana na lata 1960-1997 skupia się na historii Juana i Rosario, a następnie ich syna Gaspara. Akcja skacze w czasie, pokazując różne momenty życia bohaterów – raz nawet z całkiem zewnętrznej perspektywy. Początkowo śledzimy podróż ojca z synem – w zasadzie ucieczkę w ukryciu przed służbami dyktatury. Juan jest ciężko chory, Gaspar ze swojej dziecięcej perspektywy boi się o ojca. Obydwaj przeżywają śmierć Rosario, która zginęła w wypadku drogowym. Są niczym bohaterowi „Drogi” McCarthy’ego. Żyją w ciągłym zagrożeniu. Z czasem okazuje się, że Juan, który przeszedł kilka poważnych operacji serca, próbuje odnaleźć ducha swojej żony w ukrytym dla śmiertelników świecie – tzw. Innym Miejscu. Odprawia mroczne i niebezpieczne rytuały. Powieść przybiera ramy okultystycznego horroru, w którym poznajemy wyznawców Ciemności – mrocznej siły, która pożera i kaleczy swoje ofiary. Kult rozrasta się wśród bogatych, wpływowych rodzin – tzw. Bractwa, które szuka ludzi medium, mogących zapewnić im nieśmiertelność. Juan jest jednym z nich. Przejęty od biednych przybyszów z Europy, za cenę uratowania mu życia, staje się niejako własnością rodziny Bradfordów i Reyesów. Przez ślub z Rosario Reyes staje się formalnym członkiem rodziny. Gdy udaje mu się poznać tajemnice Bractwa postanawia uratować syna Gaspara przed własnym losem. Inne Miejsce przypomina trochę Drugą Stronę ze „Stranger Things”. Jest równie koszmarnym odbiciem naszego świata. Swoistym piekłem wypełnionym umarłymi i ich szczątkami, psychodelicznym odbiciem wyobraźni Boscha. Fragmenty, których bohaterem jest Gaspar i jego przyjaciele: Pablo, Adela i Victoria także może kojarzyć się z bohaterami serialu Netflixa. Adela nie ma jednej ręki – nie wie, że nie straciła jej w wypadku. Dzieci fascynuje i niepokoi opuszczony dom, w którym ponoć wciąż widuje się parę staruszków, którzy już dawno powinni nie żyć. Gdy Gaspar korzystając z siły, jaką przekazał mu ojciec otwiera drzwi do starej willi, w środku kryje się zupełnie inna przestrzeń. Układ pomieszczeń okazuje się zupełnie odmienny od tego co podpowiada logika, niż można się było spodziewać patrząc na dom z zewnątrz. Ta wyprawa w głąb domu zmieni na zawsze życie całej czwórki. Fragment ten Enriquez ujęła pierwotnie w jednym ze swoich opowiadań, a tu przekształciła tylko, by wpisać w nową przerażającą opowieść. Język tej prozy jest tak plastyczny i sugestywny, że trudno nie czuć niepokoju, jaki towarzyszy w zagłębianiu się w Lovecraftowskie koszmary. Jednocześnie dostajemy wnikliwe opisy emocji bohaterów przeżywających swoje miłości, tęsknoty, frustracje i lęki. Od świata argentyńskiego futbolu, przez uroki poezji, po studenckie życie i dramaty młodych ludzi dziesiątkowanych przez AIDS. Dostajemy też epizod londyński gdy tamtejsze Bractwo poszukuje ofiar wśród wyzwolonej, eksperymentującej m.in. z okultyzmem młodzieży przełomu lat 60. i 70. Gdzieś tam przewija się postać Davida Bowie i innych ówczesnych gwiazd popkultury. Trudno nie wejść w te historie. W krwawe, wyuzdane Ceremonie przypominające masońskie orgie i rytuały. Ta powieść jest niezwykle ekspansywna i potrzeba oddechu, by sięgnąć po niej po jakąś kolejną lekturę.