Międzynarodowe Warsztaty Jazzowe sPOKo Jazz w Puławach

Puławy, 4 lipca 2022

Tegoroczną edycję Międzynarodowych Warsztatów Jazzowych w Puławach rozpoczął koncert Sitkowski Band – Two Generations z materiałem „Jazz Meets The Beatles” wydanym w roku ub. Zarówno w sesji nagraniowej, jak i na koncercie w „Domu Chemika” grupę wspierała wokalnie utalentowana Anna Byrcyn (finalistka Voice of Poland, laureatka nagrody im. Anny Jantar na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu). Dodatkowo, za perkusjonalia odpowiadał w Puławach doświadczony puławski muzyk Bogdan Tchórzewski. Zagranie utworów „Czwórki z Liverpoolu” zawsze jest interesujące. Spodziewałem się udanego wieczoru. Tymczasem koncert wypadł mało przekonująco. Momentami zupełnie nie czułem frajdy ze słuchania kolejnych opracowań doskonale znanych kompozycji. Właściwie tylko fragmenty wokalne wypadły na poziomie. Anna Byrcyn na szczęście od czasu pracy nad płytą podwoiła ilość wykonywanych przez siebie piosenek. Do mniej nośnych „The Long and Winding Road” oraz „While My Guitar Gently Weeps” dołożyła swój wokal do „Eleanor Rigby” i wzmocniony dodatkową pasją do „Come Together”. Niestety najczęściej jej udział ograniczał się do wejścia na początku utworu, odstania oderwanych improwizacji w środku i powrotu wokalnego na zakończenie. Ale to i tak było o niebo lepsze od adaptacji wielkich hitów z wczesnego okresu kariery (Can’t Buy My Love, Help i Norwegian Wood), które poza odegranymi na saksofonach z weselnym wdziękiem charakterystycznymi tematami, pogrążyły się w nijakich partiach improwizowanych. Jednej kompozycji nie rozpoznałem – dała możliwość wykazania się Bogdanowi Tchórzewskiemu – prowadzący koncert Jerzy Główczewski (lider zespołu i wykładowca jazzowy w Akademii Muzycznej w Katowicach) zapowiedział, że będzie to utwór autorstwa George’a Harrisona, a z opisu płyty wynika, że mógł to być „Don’t Let Me Down” duetu Lennon/McCartney. Chyba źle jest porywać się na The Beatles z samym tylko pomysłem, by spróbować coś z nimi zrobić.

KONCERT KU PAMIĘCI ZBIGNIEWA NAMYSŁOWSKIEGO

Puławy, 5 lipca 2022

Drugi dzień Warsztatów przyniósł koncert Kadry dedykowany pamięci zmarłego w lutym tego roku wybitnego polskiego jazzmana – Zbigniewa Namysłowskiego. Koncert wymyślił, ułożył i rozpisał jego syn – Jacek Namysłowski, grający na puzonie. Poprowadził on na scenie zespół w składzie: Joel Holmes (amerykański pianista, nominowany do Grammy) – fortepian, Robert Majewski – trąbka, Konrad Zemler – gitara, Sebastian Frankiewicz – perkusja, Maciej Sikała – saksofon i Adam Kowalewski – bas. Na występ złożyło się pięć rozbudowanych kompozycji z różnych okresów kariery Zbigniewa Namysłowskiego. Zespół rozpoczął od kompozycji „Kloc” (zapewne chodzi o utwór „Za Kłodą Kloc, Za Klocem Kłoda” z płyty „Assymetry” z 2006 roku. Zgodnie z tytułem nie porwał, ale zasygnalizował klasę muzyków. Kolejna propozycja utrzymana w rytmie bossa novy niosła z sobą lekkość, wyobraźnię  świetnie dobrane proporcje. Bo generalnie zespół doświadczonych muzyków imponował wyczuciem i żywą współpracą na scenie. Tematy się nie gubiły w samotnych improwizacjach, czego cały czas pilnowała sekcja dęta. Ciekawie wypadł standard „O’ Man River” zarejestrowany przez Namysłowskiego na album „Lola” z 1964 roku. W nieco innym podejściu, niż autorskie, ale na pewno udanym. Całość zakończył utwór „Speed Limit” z wydanej w 1981 roku płyty Air Condition. Jak zostało powiedziane, bohater wieczoru podczas pobytu w USA uległo nowym inspiracjom. W takim lekko jazz-rockowym, amerykańskim stylu grał z grupą Air Condition w pierwszej połowie lat 80. Z większym naciskiem na sekcję rytmiczną, pianino i gitarę. Zespół nie dał się namówić na bis, sugerując od razu, że zagra jeszcze na nocnym jam session. W sumie taka dawka twórczości Namysłowskiego, którego poznałem dzięki pierwszej płycie Maanamu, na ten wieczór mi wystarczyła. 

KATKA & JAZZ BANDA

Puławy, 7 lipca 2022

Czeski jazz nie ma tej renomy na świecie co polski, ale i tam przecież jazz grają, a także komponują. Zespół Katka & Jazz Banda bazuje na amerykańskich standardach, ale czasem sięga również po utwory swojego perkusisty. To zasadniczo jazz wokalny oparty na co najwyżej poprawnym głosie Katki Pospisilovej, która wspomaga się na scenie tekstami niektórych utworów napisanymi na kartce. Towarzyszy jej zespół: Honza Kraut grający na saksofonie, Cenek Kraut na pianinie (w tym przypadku fortepianie), Rene Pysko na gitarze basowej i Honza Tulej na perkusji. W Puławach wsparł ich jeszcze perkusyjnie Bogdan Tchórzewski. Ten koncert był dla osób, które na co dzień nie słuchają jazzu, ale trochę by chciały. Zabrzmiały zatem utwory pokroju „Cheek to Cheek” (Armstrong/Fitzgerald), „Perhaps, Perhaps, Perhaps” (Doris Day), „Blues In The NIght” (Ella Fitzgerald), czy „Beautiful Love (Wayne King). Tak się gra na statkach turystycznych (zresztą Bogdan Tchórzewski poznał basistę zespołu na statku w Ameryce), albo na weselach. Wokalistka mogła wykonać na scenie kilka tanecznych kroków, zespół pilnował się by nie wykroczyć poza ramy kompozycji, dając sobie znaki kiedy kończyć. I zasadniczo cały czas dostawaliśmy podobny rodzaj wykonania. Żwawiej robiło się przy czeskich kompozycjach, a zwłaszcza w finale, kiedy Jazz Banda zagrała bez Katki na wokalu. Mnie podobało się jeszcze wykonanie „Blues in the Night”, w którym Katka Pospisilova zaśpiewała nieco innym, niższym głosem. No ale generalnie nie czułem się właściwie na swoim miejscu.

JAM SESSION

Puławy, 7 lipca 2022

Czasem po koncercie trzeba długo czekać na muzykowanie, ale młoda kadra warsztatowiczów (mój Boże, jak bardzo już młoda z mojej perspektywy) aż paliła się do grania. Szybko zebrał się skład oparty głównie na sekcji instrumentów dętych. To głównie uczniowie saksofonisty Macieja Sikały, który zresztą podyrygował nimi podczas wykonania standardu Milesa Davies’a. Ku pewnemu zaskoczeniu w zespole dostrzegłem księdza z mojej parafii, który siłą rzeczy odbiegał wiekiem od reszty adeptów. Zapał wykonawczy młodych ludzi był naprawdę przekonujący. Muzycy kilkakrotnie wracali na scenę i pomimo pewnego zagubienia, ciągnęli utwory we właściwą stronę. W przerwie między ich występami zebrał się skład, którym pokierował właśnie Maciej Sikała, którego wsparł m.in. Sebastian Frankiewicz na perkusji, Wojciech Pulcyn na kontrabasie i gość z Czech – Honza Kraut. Smutne było to, że sala bardzo szybko się wyludniała i już po godzinie trudno było dostrzec wśród słuchających kogokolwiek spoza uczestników i kadry Warsztatów. Po godzinie 23 ogłoszono krótka przerwę, która wyprowadziła z sali „Smoka” ostatnich miejscowych. Cóż za porażka jazzowych tradycji sięgających początku lat 90. Trudno mi się z tym pogodzić, bo dla mnie Warsztaty Jazzowe to nieodłączny element kulturalnego lata.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×