„Żywe morze snów na jawie” – Richard Flanagan

Wydawnictwo Literackie, 2022

„Żywe morze snów na jawie” – Richard Flanagan

Koszmarne pożary lasów w Australii w 2020 roku są tłem opowieści o pokaleczonej rodzinie, której nestorka zapada poważnie na zdrowiu. Nowa powieść Richarda Flanagana jest historią dwupłaszczyznową, bo z jednej strony mamy losy kilku osób i ich problemów, ale łatwo wyczytać w nich paralele do sytuacji globalnej. Nie da się ukryć, że ostatnie lata nie nastrajają chyba nikogo do optymizmu. Flanagan połączył tu chorobę Frances – ponad osiemdziesięcioletniej kobiety – z kryzysem klimatycznym. Dzieci Frances – tak jak ludzkość – próbują rozpaczliwie ratować zdrowie matki, licząc na cud i nie potrafiąc pogodzić się z faktami. Agonia wyniszczanej kolejnymi chorobami kobiety trwa niczym niekończący się koszmar. Zarazem, tak jak giną kolejne gatunki świata fauny i flory, tak zaczynają znikać części ciała. Wydaje się, że proceder odbywa się bezboleśnie i nikt nie zwraca na to uwagi. Anna – córka Frances doświadcza najpierw zniknięcia palca u dłoni, a po jakimś czasie kolana. Gdy decyduje się udać do lekarza ze swoim problemem, badająca ją pani doktor uparcie nie reaguje na braki. To absurdalna sytuacja, jedna z wielu z jakimi można zetknąć się w tej powieści. Jednak to co początkowo może intrygować i nawet bawić, z czasem staje się naprawdę trudne i przykre. Anna doświadcza też znikania pieniędzy w domu i udaje, że nie wie kto jest temu winien. Bohaterowie tej powieści wciąż się oszukują. Udają, że śmiertelnie chora Frances wróci do domu i samodzielnej egzystencji. Że znikające części ciała nie stanowią specjalnego problemu. Że ich relacje rodzinne są bliskie i serdeczne. Ale problemy i kryzysy zaczęły się dużo wcześniej, niż choroba Frances i zniknięcie pierwszego fragmentu ciała Anny. Był przecież Ronnie, który popełnił samobójstwo i jego ojciec, który nigdy nie mógł się z tym pogodzić. Czy Terzo miał tragiczny wypadek, czy może nie potrafił dalej ciągnąć swojego sposobu na życie? Flanagan wolno ujawnia kolejne fakty i skrywane tajemnice. Pozwala czasem zapomnieć o niektórych z nich, by jego bohaterowie mogli dalej funkcjonować w swoim świecie. Ale nie da się zlekceważyć śmierci chłopaka, który był molestowany przez duchownego. Nie można żyć bez kolana. Wyginięcie kolejnego ptaka nie pozostaje obojętne dla ekosysytemu. Przymykanie oczu na kradzieże syna nie sprawią, że ten się nagle zmieni na lepsze. Ta powieść przygniata. Zwłaszcza gdy „zmowa milczenia” przestaje być domeną jedynie głównych bohaterów. Gdzieś w historycznym planie mamy echa Holokaustu, na który też wielu przecież przymykało przez lata oczy. Najnowsza powieść laureata Booker Prize naprawdę wprawia w dyskomfort. Początkowo czytelnik czuje jakby lekkie łaskotanie, które przeradza się w drażniące swędzenie, aż w końcu w rozdzierający ból.    

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×