Rzadko już oglądam filmy dozwolone od 7 lat, ale ciekaw byłem co takiego zostało kolejnym polskim hitem Netflixa. Opowieść specjalnie nie zaskakuje. Bohaterem jest chłopiec o imieniu Waldek. Wychowuje go mama (Karolina Gruszka), która niestety poważnie zachorowała. Chłopiec cierpi na totalny brak samodzielności, ma nadwagę, a jego jedyną pasją są gry komputerowe. Marzy o sukcesie w turnieju e-sportowym. Ma nawet swój zespół. Na czas pobytu mamy w szpitalu, Walduś trafia pod opiekę nielubianej przez niego ciotki (Dorota Kolak), która ciągle czegoś od niego wymaga. Od codziennych wysiłków (jazda na rowerze, robienie kanapek, chodzenie na piechotę do szkoły) chłopiec pada szybko ze zmęczenia i przesypia „komputerowy pojedynek”. Zespół mu się przez to rozpada, bo jeden z kolegów zniechęcony przechodzi do innego teamu. Waldek ze Staszkiem szukają zastępcy na jego miejsce i trafiają na chętnego, którym okazuje się dziewczyna. Dalszy rozwój wypadków dotyka zadawnionych spraw rodzinnych, umiejętności mówienia prawdy, rywalizacji o dziewczynę i uczenia się samodzielności. Właściwie to same klasyki. Wiadomo, że w niemal każdej rodzinie są jakieś „trupy w szafie”, że wiele matek staje się „kwokami” dla swoich dzieci, że młodzież za dużo czasu spędza przed monitorem zamiast na świeżym powietrzu, a chłopcy z nadwagą mają czasem problem ze znalezieniem dziewczyny. Mimo wszystko narracja w tym filmie jest znośna, role przyzwoite, a akcja akceptowalna. Takie filmy są oczywiście słuszne i potrzebne. Uświadamiają te najważniejsze i często oczywiste kwestie, bo kto z nas nie zna tego typu problemów? Nadopiekuńczość, ukrywanie przykrej prawdy, zła dieta. To niemal norma w dzisiejszych czasach, ale taki film musi mieć jakiś urok i bezpretensjonalność. „Za duży na bajki” broni się w tym względzie. Walduś jest przekonujący w swojej roli – zarówno w nieporadności, obawach, jak i marzeniach, a to jego osoba dźwiga tak naprawdę cały film. Ciotka jest charakterna na wzór Cioci Uli (królowej autostopu) z „Podróży za jeden uśmiech”, mama zagubiona we własnych problemach, a dziadek (Andrzej Grabowski) równy jak to często dziadkowie na wsi. Ten film nie lukruje zbytnio, choć można oczywiście liczyć tu na dobre zakończenie. W gruncie rzeczy mamy deficyt tego rodzaju kina na naszym krajowym rynku – zwłaszcza w ostatnich latach, więc „Za duży na bajki” na pewno zasłużyło na swoje uznanie.