Jeszcze nie policzyłem, która piosenka została hitem lata w moim zestawieniu. Na pewno nie był to utwór, który za mną szczególnie chodził. Coraz rzadziej coś nucę pod nosem. Niemniej piosenki z ostatnich tygodni były niezłe. Numery jeden zmieniały się kilkakrotnie. Na finiszu wakacji szczyt zestawienia zdobyła Lykke Li, co jest niewątpliwie niespodzianką, bo Szwedka straciła pozycję na rynku i próżno szukać jej nazwiska na największych letnich festiwalach, a i przebojowość tegorocznej płyty jest mocno umowna. Nie inaczej w przypadku The Smile z miejsca drugiego (a ostatnio pierwszego), choć o projekcie na pewno było głośniej na rynku. W gronie premier kolejne piosenki z tegorocznych wydawnictw Florence i The Weeknd. Do tego kawałek amerykańskich poszukiwaczy przygód zwanych w skrócie Trail of Dead. Obejrzałem wczoraj finał Męskiego Grania. Sporo rzeczy mi się podobało (część bardzo nie), ale wciąż nie mam pomysłu po jaką polską płytę popędzić do sklepu. Co innego z zagranicznymi premierami. W kolejce czekają m.in. Hot Chip, Royksopp, Muse i Jack White.