„Wild Loneliness” – Superchunk

Merge, 20 maja 2022

„Wild Loneliness” – Superchunk

Z Superchunk jest trochę tak, jak z recenzowanym ostatnio The Afghan Whigs. Są z Ameryki, powstali w latach 80, święcili sukcesy w złotej erze amerykańskiej muzyki alternatywnej, zawiesili działalność na początku nowego wieku, po czym reaktywowali się i wydają kolejne ciekawe płyty. Skład się zmieniał, ale z oryginalnego zespołu pozostało dwóch członków- a właściwie dwoje: Mac McCaughan (gitara, wocal) i Laura Ballance (bas i chórki). Obydwoje założyli też działająca do dziś wytwórnię Merge Records. Superchunk nigdy nie zahaczał o grunge – raczej o punk i lo-fi. Na najnowszej płycie bliżej im natomiast do uczelnianego rocka, czyli dość klasycznego, a jednak młodzieńczego sposobu grania z wykorzystaniem gitar, basu, perkusji i śpiewu. Na wydanym w tym roku dwunastym już albumie zagrali gościnnie członkowie Teenage Fanclub, R.E.M., Camera Obscura oraz niejaka Sharon Van Etten. Od razu powiem, że tak jak nie śledziłem uważnie kariery zespołu w latach 90., tak teraz daleki jestem od ekscytowania się twórczością Amerykanów. Raczej wysoki i łamiący się wokal lepiej sprawdziłby się chyba w glamowych zespołach i nie jest atutem grupy. Aranżacje są wzbogacone o pianino, dęciaki i gitary akustyczne, co rozmiękcza brzmienie i przybliża je do stylu choćby goszczącej tu Sharon Van Etten. Choć sporo się na płycie dzieje, to naleciałości są z okolic grup jakie lubią Amerykanie ze środkowych stanów, a mnie wydają się mało strawne z racji ranczerskich naleciałości. Trochę wesołkowatych przyśpiewek, równe przytupywanie nóżką, jakieś smyczki i barowy ubaw. W zasadzie podoba mi się otwierający „City of the Dead” zagrany trochę w stylu spokojnych numerów Becka. Wyróżnia się także otwierający drugą stronę „This Night” z udziałem wokalistki Camera Obscura. Nie przekonał mnie żaden z trzech singli. Ja przecież nawet Boba Dylana nie słucham, ani Toma Petty, ani Bruce’a Springsteena. Zapomnijcie o punku i lo-fi. Poprzednia płyta wydała mi się ciekawsza, a tę mogłem sobie śmiało podarować.