Amerykański hiphopowy duet z Florydy lubi czerpać inspiracje z różnych gatunków muzycznych – od paru odmian techno przez krautrock po gitarowe „niezale”. W tegoroczną trasę promocyjną ruszyli z post-punkową grupą Shame. Ich najnowsza płyta spodoba się jednak przede wszystkim miłośnikom głównego nurtu, choć oryginalnych akcentów na niej nie brakuje. Vonne Parks i Andre „Dre” Gainey znają się od dzieciństwa, a swój projekt założyli w 2015 roku. Dzięki podpisanemu w ub. roku kontraktowi z Jagjaguwar ich album zyskał szerszą dystrybucję (do polski trafił dzięki Secretly Canadian) i stąd wpadł też w moje ręce. Ciekawi mnie co nowego może pojawić się w podkładach raperów a dokonania choćby Run The Jewels, Sleaford Mods, czy ostatnio Wu-Lu pokazują, że mam tu czego szukać. „Finally, New” zaczyna się od krótkiego „Stuntro”… Zaraz po nim Panowie odpalają najciekawszy moim zdaniem na płycie „Breathe” z mocniejszym bitem i pełnymi werwy wokalami. W sumie czytając anonse płyty czegoś takiego właśnie oczekiwałem. Równie ciekawie wypada wzbogacone o elementy ragga „Who Next?”. W „Reversible Keys” znajdą swoje ulubione rytmy miłośnicy drum’n’bass. To utwór nawet w większym stopniu instrumentalny, niż wokalny. Ciekawie rozwija się też „1000 Horses”, po którym pojawia się kawałek utrzymany nieco w stylu stonowanego DJ Shadow. Podoba mi się też flow kawałka „CERTI”. Rytm „Pert” przypomina klubowe granie z czasów raveolution. Zdecydowanie udany jest również finał płyty. Najpierw nośne „X-Ray Spex”, a potem promowane teledyskiem „From the Floor”. Dużo dają tu elektroniczne podkłady, o wpadających w ucho motywach. Duet They Hate Change jest właściwie samowystarczalny. Sami „kleją” taśmy, rapują, produkują, nagrywają w domowym studiu. Na „Finally, New” wspiera ich wąskie grono gości, ale to chyba po prostu taki styl. Może nie jest to wielka nowość, ale poznać na pewno było warto.