„The Car” – Arctic Monkeys

Domino, 21 października 2022

„The Car” – Arctic Monkeys

Byłem ciekaw jaką odsłonę zaprezentuje Arctic Monkeys na kolejnej płycie. Już po pierwszych singlach wiedziałem, że nie wrócą do rockowego grania. „The Car” to kolejny odcinek „Tranquility Base, Hotel And Casino” sprzed 4 lat. Przy czym w 2018 roku zmiana robiła wrażenie, a dziś większe robi jednak brak zmiany. Nowe piosenki są eleganckie, ciepłe, nastrojowe. Trochę nawet za bardzo. Właściwie album zaczyna się tak, jak ciąg dalszy – jakby od przejścia. To zresztą promocyjny singiel. Pianino, perkusja, smyczki, wokal. Niczym jazzowa ballada. Kłania się epoka Franka Sinatry. No dobra, żeby samemu się nie powtarzać to Paul Weller i Elvis Costello w swoich niektórych solowych odsłonach, a nawet Sade. Co prawda w kolejnym singlu („I Ain’t Quite Where I Think I Am” słychać gitarę, ale taką dla „dojrzałych” słuchaczy. Trochę elektronicznego pomruku pojawia się jedynie w „Sculptures Of Anything Goes”. To taki moment, w którym od biedy można sobie przypomnieć, że to zespół młodych chłopaków. Pogodny z kolei jest trzeci singiel – „Body Paint”. Ale to znów pianino i smyczki, a mocniejsze są tylko pojedyncze akcenty i rozwinięcie w drugiej połowie kawałka (więcej tu gitary i pasji w głosie). Nick Cave poszedł w pewnym momencie swej kariery w taką stronę, no ale jemu z czasem nie brakowało powodów. Nie wiem, co drzemie w liderze Arctic Monkeys, ale podobno komponowanie na gitarę zupełnie mu nie szło. Z tych prób podjętych jeszcze w 2019 roku został tylko utwór „Hello You”, który zresztą nie różni się klimatem od reszty. Niby na koncertach zespół wciąż grał mocno gitarowo a tylko łapał oddech na spokojniejszy, nowy repertuar. Teraz proporcje mogą się jeszcze bardziej zmienić. Pianino czasem dominowane jest tu wręcz przez smyczki (jak w „Big Ideas”, czy nawet „Hello You”). Gitary podają tylko ozdobniki. Alex Turner wpada momentami w falsety. Tak sobie myślę, że Arctic Monkeys powinien zakończyć działalność na „AM”, a nowy materiał firmować już tylko Turner, który odpowiada za największą ilość muzyki, teksty, wokal i niemal całość instrumentarium. Ta płyta sobie leci, jest przyjemnie, na poziomie, ale czy to nadal Arctic Monkeys?    

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×