„Un Verano Sin Ti” – Bad Bunny

Rimas, 12 sierpnia 2022

„Un Verano Sin Ti” – Bad Bunny

Co ja pocznę, że jestem zimnym, drętwym Europejczykiem i na latynowskie rytmy mam alergię. Brak mi temperamentu, giętkości ciała i luzu, by wpadać w taneczne, południowe pląsy. Bad Bunny to Portorykańczyk, który jako pierwszy w historii umieścił swój całkowicie hiszpańskojęzyczny album na pierwszym miejscu Billboardu. Dwupłytowy „Un Verano Sin Ti” powtórzył ten sukces, czyniąc przy okazji Benito Martineza najchętniej słuchanym wykonawcą na świecie. Bad Bunny najczęściej korzysta z modnego trapu i muzyki karaibskiej, choć zasadniczo kojarzony jest ze stylem reggaeton spopularyzowanym przez hit „Despacito”. Współpracował już z całą masą gwiazd, jak Drake, Dua Lipa, Cardi B., czy Nicki Minaj, ale jego gusta są też bliskie niezależnej muzyce gitarowej. Na swoim tegorocznym albumie, nominowanym w kilku kategoriach do Grammy, promuje jednak wyłącznie południowych wykonawców, z których najlepiej znany jest chyba w Polsce kolumbijski Bomba Estereo, mający za sobą koncert na Opener Festival. Ta płyta prezentuje wiele twarzy muzyki latynoskiej i właściwie trudno się przy niej nudzić. Przede wszystkim imponujący jest początek z czterema kolejnymi singlami. Najbliższy tradycyjnemu trapowi jest otwierający, nominowany do Grammy utwór „Moscow Mule”. „Despues de la Playa” ozdabiają trąbki muzyków z Dominikany. W „Me Porto Bonito” swój wkład ma Chencho Collective. Moim faworytem jest miejski, podbity basami „Titi Me Pregunto”. Kolejny wyróżniający kawałek, to zrobiony z gitarą akustyczną „Yo No Soy Celoso”, utrzymany w stylu bossa novy. Zasadniczo mocne bity kończą pierwszą płytę, przy czym najbliżej popularnym dziś w USA stylom rap/R’n’B jest finałowy „Party” ze zmysłowym damskim wokalem i udziałem Rauw Alejandro. Na drugiej płycie przyjemnie buja w rytm morskich fal „Enséñame a Bailar”, trąbki, odgłosy mew i damskie wokale ozdabiają  „Ojitos Lindos” z gościnnym udziałem taneczno-elektronicznego Bomba Estéreo. Jednym z moich faworytów jest singlowy „El Apagon”. To chyba najdynamiczniejszy utwór na płycie, oparty generalnie na instrumentach perkusyjnych i elektronicznych przetwornikach. To też ponoć najbardziej polityczny kawałek na płycie. Bad Bunny zdecydowanie zrywa z wizerunkiem latynoskiego „macho”, pozwalając sobie np. na noszenie spódnic. Amerykański indie-popowy zespół The Marias narzuca swój styl utworowi „Otro Atardecer”, za to językowo trzyma się hiszpańskiego. Jednym z najciekawszych nagrań jest „Andrea”, w którym naprawdę dużo się dzieje, co po części jest zasługą niejakiego Buscabulli. Rytmy reggae ustawiają słoneczne „Me Fui de Vacaciones”. Nie wchodzi mi gładko taka muzyka. Właściwie wolałbym wybrać z tego połowę nagrań, a reszty nie słuchać. Skoro jednak interesuję się muzyką, a nie tylko lubię jej słuchać, to takie konfrontacje są mi potrzebne.   

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×