The Beths są z Nowej Zelandii i bezpieczny grają gitarowy rock z odrobiną drem-popu. Ponoć inspiruje ich kanadyjski Alvvays. Na czele kwartetu stoi dziewczyna – Elizabeth Stokes – gitarzystka, wokalistka i autorka niemal całego repertuaru. „Expert In A Dying Field” to już trzecia studyjna płyta zespołu, a pierwsza, jakiej słucham. Wokal Elizabeth jest wdzięczny, dziewczęcy, ale powtarzalny i mało charakterystyczny. Wspomaga ją trzech chłopaków, z których gitarzysta i klawiszowiec – Jonathan Pearce jest także producentem płyty i współautorem jednego numeru. Album otwierają trzy promocyjne single. Każdy w nieco innym stylu. Tytułowy jest bardziej rozbudowany i stonowany. „Knees Deep” jest żwawy i pogodny. Z kolei „Silence Is Golden” zaskakuje nieco gęstszymi gitarami i rytmem przypominającymi nowofalową Siekierę (zwłaszcza sam początek jak w jakimś „Idziemy przez las”). Potem jest lekkie, nieco marzycielskie „Your Side”. Do beatlesowskich tradycji odnosi się „I Want To Listen” (tych McCartneyowych raczej). Za to „Head In The Clouds” to znów mocniejsze uderzenie w gitary i dociśnięcie pałeczek na bębnach. To jeden z bardziej dynamicznych momentów płyty, w którym jednak wokal Elizabeth przybliża całość do collage’owego rocka. Przyjemne gitarowe rozedrganie towarzyszy „Best Left”, przypominając lżejsze odsłony twórczości The Jesus And Mary Chain. Ostrzejsze, niemal jak w The Smashing Pumpkins jest tło „A Passing Rain”, a szybkie i niemal zadziorne „I Told You That I Was Afraid”. The Beths niczego nowego nie wymyśla ani nie kreuje. Gra na tyle przyjemnie i w urozmaicony sposób, że ich płyta została dostrzeżona przez krytyków i słuchaczy. Ja o nich pewnie szybko zapomnę, bo trochę brak w tym charakteru. Na tle kilku nowych znajomości, jakie zawarłem w tym roku z młodymi zespołami, nowozelandzki kwartet zyska statut mówienia sobie „cześć” i krótkiej pogawędki o pogodzie.