„Menu” – reż. Mark Mylod

USA, 18 listopada 2022

„Menu” – reż. Mark Mylod

Kto bogatemu zabroni zapłacić za ekskluzywną kolację 1 250 dolarów? Grono wybrańców da się zawieść na maleńką wyspę i tam poddać czarom wysublimowanych smaków, którymi należy się rozkoszować, ale nie najadać. Na takie ekscentryzmy mogą pozwolić sobie młodzieńcy z korporacji, celebryci, czy opłaceni krytycy kulinarni. W gronie zaledwie 11 gości są Tyler i jego dziewczyna Margot. Dla niego to wielka przygoda, dla niej ciekawostka. On za to wszystko płaci, ona po prostu skorzysta. Na miejscu okazuje się jednak, że dania są zbyt wymyślne, a szef kuchni – niejaki Slowik przygotował cały spektakl, który ma być nauczką dla jego uczestników. „Zabawę” psuje mu tylko Margot, którą Tyler zaprosił w ostatniej chwili zamiast swojej dziewczyny. Slowik dostrzega, że w odróżnieniu od całej reszty, dziewczyna nie jest ani bogata, ani nie podziela snobistycznych potrzeb kulinarnych. W rolę Slowika wciela się Ralph Fiennes, Margot gra Anya Taylor-Joy. To na tej dwójce koncentruje się rozgrywka. Jedzenie też jest ważne, choć podobnie jak w słynnym „Wielkim żarciu” staje się przedmiotem grzechu i głupoty. Serwowane dania są konceptualne do absurdu. Zamiast chleba goście otrzymują smaki w naparstkowej objętości. Liczy się podanie, opowieść i renoma kuchni. Ale to nie wszystko. Przed daniem zatytułowanym „porażka”, jeden z kucharzy na oczach wszystkich przyznaje się do braku geniuszu i pociąga za spust. Trzeba wiele zapłacić za kolację, by odebrać ten akt, jako element sztuki, czy też pikanterii przedstawienia. Niemniej atmosfera kolacji szybko się zagęszcza. Czarna komedia zamienia się we thriller. Slowik odkrywa karty i udowadnia, że nie rzuca słów na wiatr. Reakcją jest strach, niedowierzanie, frustracja, ale i rezygnacja. Margot jako jedyna ulepiona jest z innej gliny i nie widzi się w roli składnika tej koszmarnej uczty. „Menu” nie jest filmem jednoznacznym, uderzającym w zepsute elity. Slowik i jego zespół również kładą głowy na szafot własnej ekstrawagancji. Mistrz dopiero podczas szykowania najzwyklejszej potrawy odkrywa dawną radość przygotowywania posiłku. Tym samym uświadamia sobie chyba, jak daleko odszedł od sedna swej sztuki. Trudno jednak uznać, że w tym wszystkim broni się jedynie cheeseburger na wynos za 9,95 dolara i dziewczyna do wynajęcia jako antyteza snobistycznego świata zbytków i dziwactw. To raczej jeszcze jeden „czarny” żart na koniec tego cierpkiego dzieła.   

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×