„Sen o okapi” – Mariana Leky

Wydawnictwo Otwarte, 2022

„Sen o okapi” – Mariana Leky

Gdy babci głównej bohaterki śni się okapi, ktoś z wioski umiera w ciągu 24 godzin. Niby to tylko przesąd, ale wszyscy są nim przejęci. Tym razem minie jednak 29 godzin zanim wydarzy się prawdziwa tragedia. „Sen o okapi” to jedna z bardziej ujmujących i wzruszających powieści, jakie przeczytałem w ostatnich latach. Pisana z perspektywy dziewczynki, a potem młodej kobiety (Luizy) opowieść o społeczności z małej niemieckiej wioski łączy w sobie marquezowski realizm magiczny ze skandynawskim duchem znanym choćby z „Dzieci z Bullerbyn”. Selma jest mityczną babcią, Optyk zakochanym w niej „pracownikiem miesiąca”, ojciec Luizy zostaje podróżnikiem, a matka zostawia go dla cukiernika. Jest też Martin, który chce wszystko podnosić i Martles, która nie chce żyć. Jest tęga Elizabeth, pełna przesądów i młody buddysta Friedrich, który żyje w Japonii. Jest też Palm, zapalony myśliwy, a potem głosiciel Biblii. Ten świat jest prosty i niezwykły zarazem. Niestety także nieubłagany, jak prorocze sny Selmy. Im zatem bardziej polubimy jego bohaterów, tym smutniej będzie śledzić losy niektórych z nich. Nie brak tu fragmentów absolutnie zabawnych – np. historia o tym, jak Luiza i Martin zostali poczęstowani przez Martles okropnym jedzeniem. Są też piękne, niedokończone listy miłosne Optyka do Selmy. Mamy też wielką miłość na odległość i próby radzenia sobie z nieznośnym „zacukaniem”. Ta proza jest delikatna i szczera, choć dotyka spraw trudnych i dramatycznych. Mariana Leky przeprowadza nas przez życie swoich bohaterów, jakbyśmy wciąż byli dziećmi. Może najwspanialsza jest pierwsza część książki, ale łatwiej jest żyć w dziecięcym świecie, zanim spadnie na nas pierwszy ciężar, niż z dorosłą miłością i przywiązaniem. Pełno tu małych obrazków i ładnych zdań. Są zwykłe historie, ale lekko zaczarowane. Luiza dorasta, lata 80. zamieniają się na początek XXI wieku. Ale temu światu lepiej jest w przeszłości, gdy istniały listy, a rozmowy telefoniczne z Niemiec do Japonii miały w sobie magię niesamowitości. Czasem warto i takie rzeczy sobie uświadomić, by docenić małe życie gdzieś w małej wiosce. To poza tym bardzo ciepła książka, choć nie wolna od problemów, wielkich tragedii, smutków i rozczarowań. Może to właśnie jest jej największą siłą?

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×