Jeśli dla kogoś Murakami jest „zbyt dziwny”, to proza Toshikazu Kawaguchi może okazać się w sam raz. Oczywiście pod warunkiem, że dopuszcza się jakiekolwiek elementy „fantastyczne” w prozie. W przypadku powieści „Zanim wystygnie kawa”, która została prawdziwym bestsellerem, chodzi o wplecenie w zwyczajne opowiastki możliwości przenoszenia się w czasie. Oto w Tokio jest stara, jeszcze z XIX wieku kawiarnia, w której siadając na jednym wyjątkowym krześle można przenieść się w przeszłość a nawet w przyszłość. Są dla tego procesu liczne ograniczenia, ale znajdują się tacy, którzy mimo wszystko chcą zdecydować się na niezwykłą i nieco niebezpieczną podróż, która może trwać tylko do czasu tytułowego wystygnięcia kawy. W kolejnych częściach poznajemy mężczyznę i kobietę, którzy po dwóch latach związku rozstają się z powodu kariery i wyjazdu jednego z nich do Ameryki. W kolejnej bohaterami są mąż i żona. Mąż z powodu choroby traci sukcesywnie pamięć. Poznajemy też dwie siostry, z których jedna zabiega o powrót drugiej do domu. A wreszcie młodą kobietę, która nie wie, czy urodzić dziecko, bo stan jej zdrowia wskazuje na śmiertelne ryzyko. Te historie same w sobie są wciągające i jakoś poruszające, natomiast możliwość przeniesienia się w czasie dodaje dodatkowych emocji. Nikt nie może zmienić teraźniejszości, ale mimo wszystko pragnie zrozumieć, wytłumaczyć, czy choćby zobaczyć bliską osobę. Ten prosty zabieg fabularny dobrze się sprawdza, bo niezależnie od „niesamowitości” samej podróży w czasie, każdy chyba przeżył kiedyś tęsknotę, by mimo wszystko przekroczyć tabu z miłości do drugiej osoby. Z tym fantastycznym zabiegiem zderza się niezwykle prosta i oszczędna proza. Trochę jak kawiarnia, która swoim prostym wystrojem zawsze nieco się wyróżnia, ale także pasuje do kolejnych dekad. Postacie bohaterów w sporym stopniu się powtarzają i wręcz zazębiają w rolach pełnionych w kolejnych częściach powieści. Trudno się chyba nie wzruszyć ich losami, a w szczególności efektami jakie daje ich podróż w czasie. Choć pozornie brak tu fajerwerków, co wynika choćby z rygorystycznych zasad towarzyszących przenoszeniu się do innego momentu w historii, to bez tej możliwości te opowieści byłyby niepełne, a uczucia pozbawione dodatkowej głębi. „Zanim wystygnie kawa” to ładna książka – ciepła, prosta i poruszająca. Przyjemnie, że taka literatura trafia na listy bestsellerów.