Trudno obok tego filmu przejść obojętnie. To z jednej strony dramat o losie uchodźców, ale z drugiej sportowa walka o spełnienie marzeń. I choć trudno zamknąć w jednym filmie tak wiele przeżyć i zdarzeń, to film walijskiej reżyserki dobrze waży proporcje i wyłuskuje sedno problemów. Akcja zaczyna się w Syrii, gdzie narasta konflikt zbrojny. Codziennie giną ludzie. Dwie siostry- pływaczki zamierzają przedostać się do Niemiec, gdzie jedna z nich – 17-letnia Yusra będzie mogła skorzystać z prawa łączenia rodzin i uratować z ogarniętej walkami Syrii rodziców i najmłodszą siostrę. Ojciec, który trenuje córki jest przeciwny, dopiero bombardowanie obiektów sportowych w trakcie zawodów pływackich sprawia, że zmienia zdanie. Yusra i pełnoletnia już Sarah, wraz z kuzynem Nizarem marzącym o karierze DJ’a, lecę do Stambułu, by stamtąd na własną rękę ruszyć w dalszą drogę. Opuszczenie domu jest dramatyczne, ale los uchodźcy, który muszą dzielić, jeszcze bardziej. Mamy tu wszystko, o czym donosiły i nadal donoszą massmedia. Uszkodzona łódź pontonowa, którą pod osłoną nocy grupa uchodźców z Syrii, Afganistanu, czy Erytrei ma przepłynąć na Lesbos. Potem promem na stały ląd. Następnie samochodami, lub ciężarówkami nielegalnie przez kolejne granice. Wszędzie trzeba płacić przemytnikom, którzy w razie problemów ratują jedynie własną skórę. Są oszustwa i próby gwałtów. Jest ryzyko. Zasieki na granicach i psy tropiące. Nie wszystkim się udaje. Siostry i ich kuzyn są wyczerpani, ale uśmiecha się do nich szczęście, a właściwie system pomocy zorganizowany przez Niemców i Austriaków. Dostają się do darmowego autobusu, który zabiera ich do Berlina, do specjalnie przygotowanego ośrodka dla uchodźców. Jest rok 2015 – szczyt kryzysu uchodźczego. Na miejscu okazuje się, że nie wszystkie plany i dążenia są do spełnienia. Ale Yusra nie porzuca swych marzeń o występie na Igrzyskach Olimpijskich w Rio (2016). Trafia z siostrą do klubu pływackiego i prosi tamtejszego trenera o pomoc w przygotowaniach. Nie każdy pewnie kibic pamięta, ale w Rio faktycznie wystartowała drużyna uchodźców. W Pekinie także. Bohaterka tego filmu została jej reprezentantką. Sarah z kolei postanowiła nieść pomoc innym uchodźcom, za co teraz grozi jej więzienie, o czym dowiadujemy się już na napisach końcowych. Ta historia się wydarzyła. Była filmowa. Ale ile innych historii skończyło się znacznie wcześniej i znacznie gorzej. Takie filmy mają nam przybliżać ten obraz – wzruszać, oburzać, czasem budować. Ale nie wolno przymykać na niego oczu, ani oddzielać się od nich murem z zasiekami – choćby tylko tymi mentalnymi.