Wrócił czas opowieści, wartkich akcji i zgrabnie skonstruowanych postaci. Komputerowe efekty są lepsze od artystycznych ujęć, a zapamiętywalna twarz ważniejsza od głębi charakteru. „Nocny agent” to dobry sensacyjny serial, zrobiony przez speca od kina policyjnego. Nieźle obsadzony i trzymający w napięciu. Widzowie docenili produkcję, pomimo braku jakichkolwiek atutów na starcie. Dziś już wiadomo, że powstanie sezon 2 co jest konkretną miarą sukcesu. Właściwie po obejrzeniu dziesięciu odcinków pierwszego sezonu trudno powiedzieć dlaczego serial się podoba, faktem jest jednak, że obejrzałem go raptem w trzech podejściach. Mamy tu sympatyczną parę bohaterów. Peter (znany z „Elegii dla bidoków” i „Super 8” Gabriel Basso) jest synem skompromitowanego agenta FBI, ale sam też pełni służbę, choć na mało eksponowanym stanowisku dyżurnego przy nocnym telefonie dla agentów specjalnych. Rose poległa ze swoim start-up’em i zamieszkała tymczasowo z wujostwem – jak się okazuje właśnie parą tajnych agentów. I to oni proszą ją o interwencyjny telefon na specjalną linię. Peter musi zająć się Rose, której nagle grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Na szczęście może liczyć wsparcie samej szefowej gabinetu prezydenta (a właściwie Pani prezydent) – Diane (w jej roli widziana ostatnio w „Wielorybie” Hong Chau). Nudy w tym serialu nie ma. Nie brak też niestety utartych schematów. Bohaterowie są bardzo pozytywni, a złe charaktery pozbawione kręgosłupów moralnych. Peter i Rose muszą się ukrywać przed całym zastępem służb, ale wystarcza im sprytu, by nie dawać się złapać. Pojawia się też para agentów Secret Service – ona młoda ambitna, która ochrania córkę wiceprezydenta i on – doświadczony były bohater, który ochronił w akcji prezydenta, lecz przepłacił to zdrowiem i pozycją. Ta para także zostaje zaangażowana w poszukiwanie Petera i Rose, ale z czasem zaczyna się w nich rodzić podejrzenie, czy na pewno stoją po właściwej stronie. Jest także duet zawodowych zabójców – w zasadzie bezwzględnych, ale o dziwo z jakimiś marzeniami. Do tego dochodzą intrygi w Białym Domu na bardzo wysokich szczeblach, przy czym wiadomo, że pewne granice kompromitacji nie zostają przekroczone. Peter jest silny i prostolinijny, Rose pomysłowa i zna hakerskie sztuczki. W ogromie stresowych sytuacji i problemów coś może między nimi zaiskrzyć. W takich historiach wygrywa dobro, choć nie brak ofiar. „Nocny agent” to typowa profesjonalna robota bez pretensji do czegoś więcej. Dziś to jednak żaden grzech.