„The Complete Singles” – Inspiral Carpets

Mute/BMG, 17 marca 2023

„The Complete Singles” – Inspiral Carpets

Tak jakoś wyszło, że chociaż byłem miłośnikiem sceny rave i tzw. Madchesteru, to Inspiral Carpets nie słuchałem. Koncentrowałem się na The Stone Roses, Happy Mondays i The Charlatans. To był przełom lat 80. i 90. Z boku rozwijał się shoegaze z wykonawcami pokroju Ride i My Bloody Valentine. I nagle pojawiła się Nirvana, a ja wraz z nią przerzuciłem się na scenę amerykańską, która już wcześniej podbiła moje serce za sprawą Pixies, Jane’s Addiction, No Means No, Fugazi i Red Hot Chili Peppers. Grupy brytyjskie poszły nieco w odstawkę, by wrócić dopiero na fali sukcesów Prodigy. Inspiral Carpets zdążyli się do tego czasu rozpaść, a ich powrót po latach w ogóle przeoczyłem. Skąd zatem zainteresowanie tegoroczną składanką singli? Przecież to nie był aż tak znaczący zespół, a jego największy hit „This Is How It Feels” dotarł najwyżej do 14 pozycji na listach przebojów.

No cóż, łączenie popowych brzmień lat 60. z muzyką klubową bardzo mi się podobało. Przyjemność piosenek i taneczny rytm świetnie do siebie pasowały. To jakby puszczanie wczesnych Beatlesów na imprezach techno z odpowiednim podkładem. Zatem dziura po płytach Inspiral Carpets nie była może we mnie specjalnie duża, ale sentyment do sceny rave pozostał. Dodatkowym wabikiem był fakt, że zbiór singli wzbogacono płytą z remixami – w tym nowym opracowaniem „This Is How It Feels” autorstwa lubianych przeze nie The Go! Team. Dodatkowymi smaczkami jest obecność w umieszczonych tu singlach wokalu zmarłego wokalisty The Fall – Marka E. Smitha oraz punkowego poety Johna Coopera Clarke’a. Podstawowe dwie płyty zawierają chronologicznie ułożone 24 single od „Keep The Circle Around” z 1988 roku po „Lay You Down” z 2015 roku. Przypomnijmy że te najważniejsze płyty Inspiral Carpets wychodziły w latach 1990-1994, potem ukazał się jeszcze tylko reaktywacyjny album – w roku 2014. Obecnie grupa ponownie wróciła do grania, w połowicznie nowym składzie i z pierwszym, oryginalnym wokalistą za mikrofonem.

Nie wiem, czy to ma sens, natomiast wydanej na tę okoliczność płyty składankowej przyjemnie się słucha. Jest tu wszystko co było dobre w scenie Madchester (szalonego Manchesteru) z największym wskazaniem na powinowactwo z The Charlatans (te organy!). Ładne melodie, imprezowe rytmy, transowe klawisze i pociągające gitary. Piosenki wpadają w ucho i skłaniają do zabawy. Nawiązują też do bogatej historii brytyjskiej muzyki młodzieżowej – od Beatelsów i Kinksów, przez grupy ska po The Jam, The Stranglers, a nawet Duran Duran i z drugiej strony The Jesus and Mary Chain. Ale np. taki „Weakness” kojarzy mi się z Maximo Park, który zaistniał dopiero dziesięć lat po rozwiązaniu pierwszego składu Inspiral Carpets. Charakterystyczne dla stylu rave podziały rytmiczne pojawiły się dopiero na etapie drugiej płyty „The Beast Inside”, a w przypadku singli dopiero na dziesiątym małym wydawnictwie p.t. „Caravan”. Bardziej urozmaicona stylistycznie jest druga płyta, ale tu po prostu rozstrzał czasowy jest dużo większy. W „Generations” słychać wpływy shoegaze’u, „Bitches Brew” przypomina nieco Pulp, „How It Should Be” The Jam, a „Saturn 5” Paula Wellera solo. Wystarczył wokal Marka E. Smitha, by „I Want You” zyskało surowy pazur The Fall. Z dzisiejszej perspektywy dobrze broni się bardziej współczesny okres działalności grupy, zamknięty w pięciu ostatnich nagraniach z drugiej płyty. Jeszcze większy rozstrzał stylistyczny przynoszą remixy – generalnie zrobione na początku lat 90. Dostajemy zarówno podbite parkietowo wersje dwunastocalowe, elektroniczny dub, jak i dark-electro. Wersja The Go! Team nosi charakterystyczne znamiona tej grupy, ale z szacunkiem dla oryginału. Brak tu szczególnie znanych producentów, ale też Inspiral Carpets nie był nigdy zespołem pierwszoligowym. Jet tu kilka nagrań spoza singlowego kanonu, które nie odstają jednak od reszty. W sumie miła pamiątka dawnej mody, która wiedziała kiedy się skończyć, by nie zjadać własnego ogona.