„Fuse” – Everything But The Girl

Virgin/Verve, 21 kwietnia 2023

„Fuse” – Everything But The Girl

W latach 80. ich nie dostrzegałem, a w latach 90. nie słuchałem. Właściwie doceniłem Everything But The Girl gdy już przestali istnieć. Kupowałem ich płyty na wyprzedażach, czasem za dosłownie parę złotych. Kojarzyłem oczywiście ich wielki hit „Missing” w remiksie Todda Terry’ego i głos Tracey na drugiej płycie Massive Attack. Miałem też reedycję składanki „Pillows and Prayers” na której znalazły się pierwsze nagrania duetu z 1982 roku i popisy solowe. Z kolei późniejszych solowych płyt Bena Watta, ani Tracey Thorn nie słuchałem. Ale powrót zespołu (obecnie małżeństwa) – po 24 latach od wydania płyty „Temeperamental” i 23 lata od ostatniego koncertu (Montreux Jazz Festival) – zwrócił moją uwagę. „Fuse” to płyta bez fajerwerków, choć bardzo starannie wyprodukowana. Piosenki powstawały w domowym zaciszu (głównie na iphonie Bena), dopracowywane zostały w studiu w minimalnym składzie osobowym – duet plus producent. Otwierający pierwszy singiel „Nothing Left To Lose” ucieszy tych, którzy pamiętali o trip-hopowym obliczu zespołu. Kawałek brzmi trochę, jak Moderat i ma zdecydowanie klubowy odcień. Odżywają sentymenty, a przecież temu m.in. służą takie powroty po latach. „Run a Red Light” to jedyny solowy utwór Bena. Jest w nim coś z piosenek Sade, choć aranż ma zdecydowanie bardziej elektroniczny. Kolejny singiel – „Caution to the Wind” niesie znów klubowy rytm i klimat. Moje skojarzenia biegną w tym przypadku do Hot Chip. W nastrojowym „When You Mess up” może zaskakiwać użycie auto-tune’a, choć uspokoję starych fanów, że w skromnym zakresie. Migotliwe, syntezatorowe tła prowadzą „Time And Time Again” oraz singlowe „No One Knows We’re Dancing”. To jakby próba nawiązania do słynnego przeboju „Missing” w pamiętnym miksie nowojorskiego producenta. Mnie w tej mierze podoba się też utwór „Forever”. Finał płyty jest refleksyjny (wbrew tytułowi ostatniego kawałka – „Karaoke”). Na „Fuse” nikt nie czekał, ja też nie, co nie znaczy, że ten powrót jest nieudany. Everything But The Girl udowodnił swoją jakość i aktualny potencjał. Przez większość lat swojego istnienia funkcjonował w jakiejś niszy. Większą popularność zdobył na sam koniec, więc teraz zasługuje na ciepłe przyjęcie.  

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×