Jestem świeżo po obejrzeniu dotychczasowych czterech sezonów tego przewrotnego thrillera. Joe Goldberg, grany przez uroczego Penna Badgley’a, któremu popularność przyniósł serial „Plotkara”, jest skrzywdzonym przez życie mężczyzną, który ma problemy w relacjach z kobietami. Zakochuje się w nich tak obsesyjnie, że związki te kończą się tragicznie. Joe zabił swoją dziewczynę Guinevre Beck oraz swoją żonę Love. Kolejna dziewczyna – Marienne ukrywa się przed nim w Paryżu. Ofiar jest jednak dużo więcej, a relacje osobiste Joe’go, który niejako rozpoczyna za każdym razem na nowo swoje życie pod nowym nazwiskiem i w innym mieście, są naprawdę skomplikowane. Przewrotność polega na tym, że główny bohater generalnie budzi sympatię, a jego intencje wydają się niemal szlachetne. W czwartym sezonie Joe zostaje Jonathanem Moorem – wykładowcą akademickim literatury. Jego sąsiadami są członkowie londyńskiej śmietanki towarzyskiej – Malcolm i Kate. Jego zna z uczelni, ją ratuje przed ulicznym rabusiem. Gdy trafia z nimi na snobistyczną imprezę przesadza z używkami, a rano budzi się w pustym mieszkaniu z zasztyletowanymi zwłokami Malcolma. Bohater, nie znając prawdy, przezornie usuwa ciało i zaciera ślady, a swoją uwagę skupia na Kate. Wie, że nie powinien zbliżać się do niej zbyt blisko, ale pomimo hardości Kate, udaje mu się dość skutecznie przełamać lody. W środowisku bogatej londyńskiej elity dochodzi tymczasem do kolejnej zbrodni. Joe/Jonathan rozwija ciche śledztwo. Podejrzewa m.in. znanego pisarza Rhysa, który planuje karierę burmistrza Londynu. Tymczasem weekendowy wyjazd do podmiejskiej posiadłości arystokratycznej celebrytki Lady Phoebe, zaciemnia obraz sprawy i przynosi kolejną ofiarę. Powoduje też dalsze zbliżenie bohatera z Kate, która okazuje się być córką znanego, bezwzględnego miliardera – Lockwooda. Joe/Jonathan lawiruje pomiędzy byciem prywatnym detektywem, a jednym z podejrzanych – osobą chroniąca Kate i jej kochankiem. Druga część sezonu przynosi nowe aspekty – wraca postać ukochanej Marianne, Joe cierpi na rozdwojenie jaźni i postanawia popełnić samobójstwo. Jego studentka odkrywa sekrety i próbuje na własną rękę zdemaskować Jonathana, czy też powstrzymać bohatera przed kolejnymi działaniami. „Ty” umiejętnie buduje i utrzymuje napięcie, a zarazem niezmiennie rozgrzesza głównego bohatera i próbuje budować sympatię dla jego osoby. Widz pamięta, że Joe jako mały chłopiec ratował swoją mamę przed przemocowym ojcem, a następnie trafił do sierocińca. Trudno też nie ulec jego miłej powierzchowności i romantycznym uniesieniom miłosnym. Poza tym otacza go wielu prawdziwych „dupków” i snobów, na tle których bohater zdecydowanie błyszczy – także moralnie (przynajmniej do czasu). Joe Goldberg to na pewno ktoś więcej, niż kolejny Doktor Jekyll i Pan Hyde. Miłość to nienormalność – sugerują twórcy serialu, społeczeństwo jest chore, pieniądze mogą wszystko – Joe chce tylko chronić słabszych. Ale Joe staje się potworem. Metodycznym i bezwzględnym. To my ulegamy jego ciepłemu spojrzeniu i czarującemu uśmiechowi, bo żyjemy w czasach atrakcyjnego wyglądu i dobrego wrażenia. Ciekaw jestem piątego sezonu i swoich reakcji na osobę głównego bohatera który – jak się wydaje – odkrył już przecież wszystkie karty.