„Awantura” – Lee Sung Jin

USA, 6 kwietnia 2023

„Awantura” – Lee Sung Jin

Lubię komedio-dramaty – ten bezpieczny dystans od realnych ciężarów życia. Literackim mistrzem gatunku był Kurt Vonnegut. Także w jego utworach życie bywało absurdalne. W „Awanturze” na bohaterów spadają nieoczekiwane problemy, choć gdy bliżej przyjrzeć się ich życiu, to sami pakują się w problemy i cierpią na zaburzenia. Żeby doszło do katastrofy, przelania szali goryczy, potrzebna jest jakaś iskra. W tym przypadku spinka na parkingu. Co prawda Danny miał do tego preludium, bo kasjer w markecie nie chciał przyjąć mu zwrotu towaru bez okazania rachunku, który mu się właśnie zawieruszył. Amy w zasadzie była o krok od wielkiego sukcesu w swoim życiu, ale też widzimy później, jak pobudza się seksualnie fetyszem w postaci pistoletu przykładanego do głowy. Gdy Danny (z pochodzenie Koreańczyk) i Amy (z pochodzenia Japonka) wymieniają sobie na parkingu tzw. „fucki”, coś w nich pęka. Danny nie wie, że za kierownicą wypasionego suva siedzi kobieta i rusza w pościg, by wygarnąć „typowi”, który na niego trąbił. Pościg nie daje nikomu satysfakcji, ale sytuacja pozostaje im w głowach. Potem poznajemy bliżej obydwoje bohaterów i ich rodziny. Danny prowadzi bez powodzenia małą firmę remontową. Chce pomóc rodzicom wrócić do Stanów, opiekuje się też młodszym bratem. Amy ma męża artystę, ale sama jest bizneswoman. Ma małą córeczkę. Obraca się w towarzystwie ludzi sukcesu. Ma piękny dom. Danny w zasadzie jest miłym gościem. Dopiero z czasem wychodzą na jaw jego grzeszki i słabości. Amy jest raczej asertywną kobietą. Danny próbuje zemścić się za sprawę sprzed sklepu i pod płaszczykiem pomocnej „złotej rączki” dostaje się do domu Amy. Tam oddaje mocz na łazienkowy biały dywanik. Amy z kolei wdaje się w krótki romans z jego bratem. Wojna przybiera na emocjach. Ostatnie odcinki, to już naprawdę jazda bez trzymanki. W końcu czeka nas dość zaskakujący finał. Ten serial jest momentami nieprzyjemny, wręcz odrzucający. Bohaterowie nie budzą ani sympatii, ani ciekawości. Z czasem jednak trudno o zachowanie obojętności. Dostrzegamy coraz więcej ich życiowych porażek, ale i ludzkich odruchów. Danny i Amy stają twarzą w twarz ze stratą swoich najbliższych, ale i własnego życia – już nie z racji wewnętrznych mrzonek, lecz realnego, bolesnego zagrożenia. Warto wytrwać z tym serialem, bo kilka razy naprawdę zaskakuje. Podoba mi się jego nieoczywistość i specyficzny humor. A na koniec polubiłem obydwoje bohaterów i ściskałem za nich kciuki.   

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×