Tak jak polskie komedie romantyczne pokazują Polskę w realiach na poziomie dwóch procent, tak kino młodzieżowe profiluje się na zachodnią modłę i nasi nastolatkowie patrzą pewnie na nie z uśmieszkiem. Jest dbałość o klimat czołówki, muzykę i nośny temat, za to ścieżka dialogowa często jest słabo słyszalna – inna sprawa, że nie ma się w co wsłuchiwać, bo i bez tekstów wiadomo o co chodzi. Główna bohaterka jest influencerką, szkolną gwiazdą. Po jednej z głośnych, elitarnych imprez (oryginalne miejsce – we wnętrzach zacumowanego statku handlowego) przepada bez śladu. Gdy zjawia się w ulicznym tunelu, niezbyt przytomna, okazuje się, że szukano jej przez rok, a ona sama niczego nie pamięta. Prawie niczego. Przyjaciele jakby się cieszą, ale po minach widać, że jednak nie. Nurtuje ich przede wszystkim – co pamięta koleżanka, czy też – co sobie przypomni? Tego samego dnia zaginęła także druga dziewczyna. Ale jej nikt nie szuka – jedynie jej brat. W przeciwieństwie do głównej bohaterki i jej znajomych, on nie chodzi do liceum, nie ubiera jak w zachodnich collage’ach – jest mechanikiem samochodowym, jego ojciec – stoczniowiec popełnił samobójstwo, a matka nie może pozbierać się po zaginięciu córki. To spotkanie dwóch światów jest bardzo sztampowe. Jednak sama zagadka, co stało się na imprezie, która odsłania się powoli – tak jak wolno opada kurtyna zapomnienia z głównej bohaterki – utrzymuje ciekawość widza. Poza tym wszystko rozgrywa się wg znanego klucza – bogaci są zdemoralizowani i kręcą, biedni są szlachetni lecz porywczy, policja chce, ale nie może. Młodzież imprezuje, bierze narkotyki – chłopcy grają w kosza, a dziewczyny robią za cheerliderki. Rozmowy są napisane językiem, który próbuje naśladować ten prawdziwy. Niestety dialogi są zadaniowe, mają pchać akcję do przodu i wyjaśniać postawy, czy zachowania. To może nic złego, ale przy serialach o i dla młodzieży to jednak pułapka. Rozstrzygnięcie zagadki nie jest złe, choć niewątpliwie naciągane. Finał ma zostawiać po nas horrorowy niepokój. Aktorsko bez odkryć. Nawet Gdynia w tle jest słabo wykorzystana. Uporczywe wracanie do jedynego wysokościowca przy porcie, żeby było bardziej zachodnio, rozczarowuje. Szkoda, że nie oderwano problemu od tego wielkomiejskiego stylu, bo nastolatkowie przepadają wszędzie i z ciekawszych powodów niż w „BringBackAlice”.