Pierwszy japoński laureat Literackiej Nagrody Nobla (1968) został przypomniany w nowym opracowaniu swojej głośnej powieści z 1952 roku. Dla mnie to pierwsze spotkanie z jego prozą, ale pierwsze tłumaczenie wyszło w 1983 roku, gdy trochę byłem za młody na taką lekturę. Bohater (Shingo Ogata) jest 60-letnim mężczyzną, którzy dzieli dom z żoną, synem i synową oraz córką z dwójką małych dzieci. Mieszkają niedaleko Tokio, do którego bohater dojeżdża do pracy kolejką. Wiek zaczyna mu trochę doskwierać. Ma kłopoty z pamięcią, jego szkolni koledzy zaczynają już umierać. Shingo – człowiek czuły na piękno i naturę, zderza się z narastającą dysharmonią jego najbliższego świata. Widzi swoją żonę, która nigdy mu się nie podobała – kochał się w jej starszej siostrze – a teraz niewiele ich już łączy. Jego syn, z którym pracuje, rozczarowuje go swoim zachowaniem. Upija się notorycznie, ma kochankę, nie szanuje swojej żony. Córka przejęła urodę po matce, ją też mąż zostawił, a dwójka dzieci mocno absorbuje. Najważniejszą osobą dla bohatera jest jego synowa. Nie tylko dlatego, że jest pełna uroku i młodości, ale też darzy go wielkim szacunkiem i sympatią. Ta relacja jest zaskakująca, pełna uczuciowości, ale też czysta. Japonia początku lat 50. jest jeszcze krajem okupowanym przez Amerykanów. Rodzina Ogatów wolno wchodzi w nowe czasy. Kupuje pierwszy odkurzacz, nosi się raczej po zachodniemu, ale są tu wciąż gejsze, kimona, honorowe samobójstwa i olbrzymia kultura słowa. Shingo musi przebijać się przez swoje skrupuły, bo trudno mu godzić się z zachowaniem syna i losem synowej. Czyni kilka kroków, by wywrzeć pewną presję, zmienić sytuację, ale przychodzi mu to z trudem. Jego świat to także ciche obserwacje przyrody, w parku czy własnym ogrodzie. No i sny, dość dziwne, a czasem śmiałe. Ta powieść wprowadza niewątpliwie w japońską mentalność. Tę już zapewne w jakimś stopniu zmienioną, choć na tamte czasy już dość nowoczesną. Kobiety zyskują siłę i samodzielność, a amerykańska swoboda nie pozostawia Japończyków obojętnymi. Pomimo rodzinnych dramatów, są tu momenty kontemplacji i duchowej równowagi. Świat zachowuje swoje piękno, pomimo ludzkich czynów i problemów. Naukowcom udaje się wyhodować kwiaty lotosu z nasion mających dwa tysiące lat. To jest siła, do której bohater chciałby się odwołać, marząc o tym, by samemu przeczekać złe czasy będąc zagrzebanym w ziemi niczym długowieczne nasiono.