„The Idol” – Reza Fahim, Sam Levinson

USA, 4 czerwca -2 lipca 2023

„The Idol” – Reza Fahim, Sam Levinson

Filmy z dużą dozą erotyki są w Polsce mocno krytykowane, a zarazem są nadzwyczaj chętnie oglądane. Serial „The Idol” jest generalnie bulwersujący i kontrowersyjny, ale przekłada się to tylko na masowe zainteresowanie produkcją HBO. Już pierwsze sceny pokazują kierunek w jakim serial ma zmierzać. Podczas sesji zdjęciowej gwieździe muzyki pop widać przez chwilę nagą pierś. Opiekun sfery intymnej momentalnie protestuje i chce przerwania zdjęć, ale nikt nie jest tym zainteresowany. Menedżer gwiazdy zamyka go w łazience i symbolicznie tkwi w niej już do końca serialu. Gdy do sieci wycieka jeszcze bardziej kontrowersyjne zdjęcie gwiazdy, robi się chwilowy szum, ale z czasem okazuje się, że kultura pop jest gotowa zaryzykować tego typu zgorszeniem. „The Idol” jest historią ponętnej piosenkarki, która przeżyła kryzys twórczy po śmierci matki i obawia się powrotu na scenę. Wytwórnia szykuje nowy hit, płytę i wielką trasę, ale wszyscy widzą, że Jocelyn (Lily-Rose Depp – córka Johnny’ego Deppa i Vanessy Paradis) ma poważne problemy emocjonalne. Za namową koleżanki trafia do klubu niejakiego Tedrosa (Abel Tesfaye – znany jako The Weeknd), a ten niczym klasyczny latin-lover chce zaimponować gwieździe mieszanką seksualności, pieniędzy i przemocy. Ma jednak wyjątkowy dar – gust muzyczny, który sprawia, że Jocelyn zaczyna inaczej podchodzić do śpiewania, a nowy producent ( w tej roli sam Mike Dean) ma narzucić bardziej zmysłowe i niegrzeczne brzmienie. Tedros ze swoja świtą, w której są gangsterzy, dziewczyny do towarzystwa, ale też artyści (w tym m.in. Moses Sumney) sprowadza się do willi Jocelyn i rozpoczyna pracę nad przemianą gwiazdy nastolatek w niebezpiecznego vampa. Tedros zna się na rzeczy, choć stara ekipa Jocelyn jest co najmniej zaniepokojona jego poczynaniami. Pop nie ceni półśrodków i w tej mierze niewiele różni się od rocka. Są używki, balangi, seks i pieniądze, ale Jocelyn musi nauczyć się śpiewać o sobie i własnym głosem. Trudno się z tym nie zgodzić, choć momentami trudno na to patrzeć. Kobieca perspektywa mocno zaburzana jest przez męskie postrzeganie świata. Jocelyn jest seksualizowana przez niemal cały serial. To może oburzać, ale patrząc na współczesną scenę pop – bez seksu nie ma sukcesów. Wszyscy chcą kusić, wyglądać, zdobywać i podniecać. Przedstawiciele wytwórni znają się na muzyce, ale przede wszystkim interesuje ich kasa. Talentów nie brakuje, ale gwiazd, które zarobią grube miliony i wypełnią stadiony jest naprawdę niewiele. To na nich się poluje w showbiznesie. Nie ma się co oburzać na „The Idol”. Kolejne kuluarowe afery nabijają oglądalność, a serial zapewni wkrótce dobrą sprzedaż płyty z muzyką serialową. Lily-Rose Depp zagrała gwiazdorską rolę i niczego nie żałuje – ani tych perwersyjnych scen, ani łez, ani chwil specyficznego poniżenia. Realizacja tego serialu była ponoć chaosem, budżet został przekroczony, serial skrócony, a niektóre sceny mimo wszystko wycięte. Ale to wszystko działa i zarabia pieniądze. Myślę, że o to chodziło.