Od razu powiem, że drugi tom opowiastek z niezwykłej kawiarni nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak pierwszy. Nie to, że same historie są mniej ciekawe – raczej forma literacka męczy powtórzeniami i oczywistościami. Razi to zwłaszcza w sytuacji, gdy czytało się poprzedni tom i nie ma się ochoty kolejny raz poznawać zasad przenoszenia w czasie przy kawiarnianym stoliku. Dzięki znajomości wcześniejszej książki łatwiej odnaleźć się w personalnych zależnościach pracowników kawiarni, ale trudniej o cierpliwość w opisach realiów i rytuałów. To na pewno jest zgodne z japońskim duchem, ale mnie trochę drażniło. Co do samych opowieści, to znów dostajemy smutne, czy wręcz tragiczne wydarzenia różnych osób, dla których powrót do przeszłości jest szansą na pocieszenie. Można jeszcze raz spotkać się z serdecznym przyjacielem, wręczyć prezent żonie, czy porozmawiać z matką – za każdym razem jednak spotykane osoby nie żyją już w realnym czasie. To tylko rozrachunki z przeszłością, szukanie ukojenia w bólu, czy porady w rozterkach. Trudno się przy tych historiach jakoś nie wzruszyć. Można też zyskać pozytywny punkt widzenia – bo w sumie o to w tym wszystkim chodzi. Autor „Zanim wystygnie kawa” chce czytelnikom dać do zrozumienia, że miłość i szlachetność są zawsze górą – i to stanowi pewnie o sile tych opowieści. Choć o losach ludzi decyduje choroba, tragiczny wypadek, oszustwo, czy inne negatywne okoliczności, to najważniejsze są ludzkie uczucia do drugiego człowieka. Liczy się przebaczenie, zrozumienie i zaufanie. Japoński duch i mentalność są w tym niezwykle istotne. Można jednak poczuć coś na kształt przesłodzenia i w pewnym momencie ta proza zaczyna się niebezpiecznie kojarzyć z dziełami Coelho. Siła są same historie – w sumie dość uniwersalne, ale zawsze z jakimś elementem zaskoczenia. Wszak obowiązuje zasada, że podróż w czasie nie może wpłynąć na teraźniejszość, a pomimo tego dużo bohaterom daje. To pokazuje, że generalnie chodzi o inne spojrzenie na wydarzenia z naszego życia i tak naprawdę nie potrzebujemy spotkań w jakimś fantastycznym wymiarze. Mądre to i słuszne. Nie wiem jednak, czy sięgnę po następny tom.