Wydaje się, że Taco Hemingway jest, był i będzie. Tymczasem nie minęła nawet dekada od jego prawie niezauważonego debiutu, pierwsza płyta (a właściwie dwie) trafiła do sklepów w 2015 roku, a ostatnia (a właściwie dwie) w 2020. W udostępnionym w wakacje numerze „Makarena Freestyle” artysta rozważa przerwę w aktywności twórczej na wzór Edyty Bartosiewicz na 15 lat. Choć trudno w to uwierzyć, kariera Filipa Szcześniaka znalazła się w dość delikatnym momencie. Już wcześniej wytykano mu, że się tematycznie powtarza, a nade wszystko wyrosła mu ogromna krajowa konkurencja związana ze sceną trapu. Niby trzymał w ostatnim czasie rękę na pulsie, ale powrót szyldu Taco Hemingway mógł w samym artyście rodzić pewne wątpliwości. Słyszymy o tym w niby-rozmowie słuchacza z prowadzącym audycję radiową, w którym ten pierwszy przyznaje, że ma obawy związane z trwającym 1000 dni urlopem, a prowadzący przyznaje, że w tej sytuacji nie wiadomo czy ma do czego wracać. Taco znów postawił na concept-album. Dostajemy nocną audycję „1-800 Oświecenie” fikcyjnego Radia Marmur. Do programu dzwonią różni słuchacze – w tym alter ego Filipa Szcześniaka, którzy przedstawiają swoje wątpliwości, lęki i dylematy. Rozwinięciem poruszonych wątków są kolejne kawałki. Jest w nich nostalgia za dawnym życiem, nonsens konsumpcji, spojrzenie na własną karierę, koszmar niedzielnych wieczorów, zmęczenie lekkością życia. Są też żarciki z bycia fit i zakłopotanie zapominaniem imion spotykanych wciąż ludzi. Chyba pierwszy raz pojawia się wątek religijny, choć bynajmniej nie w wydaniu „ambonowym”.
Muzycznie jest tu parę nowinek. Taco decyduje się na drobne flirty z gitarami (wiodący motyw z „Makarena Freestyle” niczym w „I Feel You” Depeche Mode) oraz synth-popem (w „Mix Sałat” z gościnnym udziałem Darii Zawiałow i motywem klawiszowym podobnym do tego z „Dele”). Ale Taco czuje też, że dobrze wyciągnąć mikrofon ku gwiazdom trapu (Otsochodzi, OKI, Schafter), choć sam styl pojawił się na jego płytach już wcześniej. Nie dziwi też udział Dawida Podsiadło, z którym numer wydawał się wręcz oczywistością, choć efekt („Całe Lata”) – podobnie jak poprzedni wspólny przebój („W piątek leżę w wannie”) – nie do końca mnie przekonuje. Zaskakuje na pewno odwołanie się do Grzegorza Turnaua („Cichosza”) i wspomnianej Edyty Bartosiewicz, bo to kompletnie inne rejony artystyczne i odmienni odbiorcy. Nie jestem szczęśliwy z powodu tak licznych wstawek „audycjowych” na tej płycie, bo one się szybko nudzą, a też nie mają tej mocy, czy klimatu jak np. w „Radio Chaos” Rogera Watersa, czy na płycie „You” Tuxedomoon. Ja już przy trzecim odsłuchu, skipowałem te momenty. Czy jednak płyta jako taka jest dobra? No jest. Takie kawałki jak „Cichosza”, „Gelato”, „Nametag”. czy „Mix Sałat” to naprawdę przebojowe piosenki. Klasycznie brzmi utwór tytułowy, podobnie jak „Może to coś zmieni?” wzbogacony o nieco mocniejszy bit. Nieco kontrowersyjny jest w swej żartobliwości „Pakiet Platinium”, ale to w dużym stopniu przez odstąpienie w nim wiodącego wokalu. Taco nie stracił kontaktu ze swoimi słuchaczami. Nie stracił również zmysłu obserwacji, ani poczucia humoru. Potrafi łączyć środowiska i puszczać oko do różnych audytoriów. Chwała mu za to.