„For That Beautiful Feeling” – The Chemical Brothers

Virgin, 8 września 2023

„For That Beautiful Feeling” – The Chemical Brothers

Wciąż jeszcze pamiętam swoje wrażenia, gdy w 1997 roku usłyszałem pierwszy raz „Dig Your Own Hole” – drugi, przełomowy album duetu The Chemical Brothers. Obok ówczesnych singli Prodigy to była dla mnie rewolucja estetyczna i dźwiękowa. Brudne, elektroniczne efekty, potężne basowe bity i przetworzone efektownie wokale – wcześniej czegoś takiego nie słyszałem. Co prawda nigdy później nie udało się już zespołowi tak mną wstrząsnąć, ale pozostałem mu wierny. Singiel „Hey Boy, Hey Girl” z płyty „Surrender” wciąż uważam za jeden z najlepszych numerów imprezowych, jakie znam. W sumie wszystkie płyty Chemicznych Braci trzymały poziom, a od poprzedniego albumu „No Geography” minęło ponad 4 lata, więc zdecydowanie chciało mi się nowego setu w wykonaniu Anglików. „For The Beautiful Feeling” leci bez najmniejszych przerw, trzymając imprezowy poziom i odpowiednią dynamikę pomysłów. Wyłaniający się z Intro singlowy „Live Again” nosi wszelkie charakterystyczne znamiona formy duetu. Zgrabnie użyty wokal niejakiej Halo Maud, dobry bit i parkietowy sznyt. „No Reason” też nie daje odpocząć, wykorzystując fragmenty „Courts of Wars” wczesnego elektronicznego duetu Second Layer z 1979 roku (protoplastów post-punkowego The Sound). Spokojniej jest dopiero w „Goodbye”, w którym obok przestrzennych elektronicznych form dostajemy z kolei fragment „Good-bye” z czarnym wokalem Teresy Harris. Lżejszy jest „Fountains” z wokalem samego Toma Rowlandsa. Druga część płyty zaczyna się od dynamicznego „Magic Wand”, który przechodzi w „The Weight” – utwór wyróżniający się świetnym, charakterystycznym dla duetu basem. Singlowy „Skipping Like the Stone” to kolejna kooperacja Anglików z Beckiem. Utwór utrzymany jest w duchu pogodnej psychodelii. Utwór „The Darkness That You Fear” był pierwszym zwiastunem płyty, wyszedł jeszcze w kwietniu 2021 roku – tu został dołączony w wersji Harvest Mix. To kolejny pozytywny numer, utrzymany w charakterystycznym dla zespołu lekko dub-funkowym stylu. W najdłuższym na płycie utworze „Feels Like I Am Dreaming” słyszymy wsamplowany wokal liderki grupy Wolf Alice. To powrót do rozpędzonego, transowego grania. Wyobrażam sobie koncertowe aktywności publiki przy tym numerze – kondycja absolutnie wymagana, choć sama końcówka kompozycji oszczędzi trochę sił. Na pożegnanie wchodzi spokojny utwór tytułowy, ponownie z wokalem Halo Maud. Naprawdę dobrze bawiłem się słuchając tej płyty. Tom Rowlands i Ed Simons odpoczęli, zebrali pomysły i znów wykonali świetną robotę.