„Nigdzie” – reż. Albert Pinto

Hiszpania, 29 września 2023

„Nigdzie” – reż. Albert Pinto

Poznałem już kilka futurystycznych historii mówiących o tym, że Hiszpania jest najbardziej ryzykownym krajem Europy w perspektywie zachodzących zmian klimatycznych. W filmie „Nigdzie” na katastrofizm cywilizacyjny nakłada się jeszcze opresyjność państwa, które zawsze ma ten sam model antykryzysowy – rządy siłowe i totalitarne. Bohaterowie: Mia i Nico, po tym jak władze odebrały im dziecko, postanawiają zbiec do Irlandii. Scenarzyści nie specjalnie tłumaczą dlaczego władze w Hiszpanii przeprowadzają atak na starców i dzieci – w tym także na ciężarne kobiety, ale rozumiem, że chodzi o zabieg depopulacyjny w odpowiedzi na kryzys dóbr konsumpcyjnych. Pomysł marny, ale nie ważne. „Nigdzie” to nie kino społeczno-polityczne, a rzecz z gatunku walki o przetrwanie w ekstremalnych warunkach. Hiszpanie doznają w tej historii tego, czego obecnie doświadczają uchodźcy z Afryki i Azji – muszą zapłacić przemytnikom olbrzymie pieniądze za nielegalny transport w okropnych warunkach poza granice kraju. Władze kontrolują przemyt ludzi i bezwzględnie rozprawiają się z uciekinierami. Mia jest w zaawansowanej ciąży, co stara się ukryć zanim trafi do transportu. Podczas jednego z przystanków w drodze do portu zostaje rozdzielona z mężem, który trafia do innego kontenera. Kontenerowce ze skrytkami dla uciekinierów są kontrolowane przez władze i już od sumienności funkcjonariuszy zależy, czy przemyt ludzi zostanie zdemaskowany. Ciężarówka wioząca kontener z Mią ma pecha, a z kolei ona sama dużo szczęścia. Cóż skoro już w trakcie rejsu olbrzymim transportowcem, w wyniku sztormu, część kontenerów wpada do wody. Kontener Mii także, a że został podziurawiony wcześniej kulami strażników, to zaczyna nabierać wody – podobnie jak inne kontenery, które wypadły ze statku. Na oczach kobiety tonie kontener, w którym zamknięty został wcześniej Nico. I tak oto kobieta zostaje sama na oceanie, w dziurawej, blaszanej skrzyni. W rzeczach poprzednich towarzyszy podróży znajduje nieco jedzenia i wody oraz potencjalnie mniej lub bardziej przydatnych rzeczy. Wiadomo, że gdyby nie miała niczego ekstra nie przeżyłaby długo – tym bardziej, że po paru dniach rodzi dziecko – córeczkę, ale takie są reguły takiego kina. Ten film dobrze spełnia oczekiwania widza względem gatunku survivalowych produkcji. Jest naprawdę ciężko – tym bardziej, że trzeba jeszcze zadbać o przeżycie dziecka. Kobieta wiedziona macierzyńskim instynktem podejmuje walkę, o jaką sama się pewnie wcześniej nie podejrzewała. Trzeba mieć spryt, głowę na karku i olbrzymią motywację, by utrzymać się tyle czasu na tak prowizorycznej „łodzi”. Konwencja takiego kina zobowiązuje. Fajnie, że to kobieta (matka i nauczycielka) jest jego bohaterką. Warto zatem odpuścić twardą logikę i docenić starania – zarówno bohaterki, jak i twórców tego filmu. Bieg cywilizacji zmierza ku powrotowi do zaradności, bo to zamiłowanie do wygody zaczyna nas jako ludzkość gubić.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×