„Strange Disciple” – Nation of Language

PIAS Records, 15 września 2023

„Strange Disciple” – Nation of Language

Czytałem, że lider Nation of Language postanowił założyć zespół po usłyszeniu wczesnego kawałka Orchestral Manouvers in the Dark p.t. „Electricity”. Faktycznie muzyka na trzecim albumie Nowojorczyków to oszczędna elektroniczna nowa fala z uczuciowym wokalem. Trio celuje w ten moment historii muzyki, gdy już sięgano po syntezatory, a jeszcze nie powstał efektowny nurt new romantic. Ich piosenki są proste, przyjemne i skromne. Przypominają początki Visage, Johna Foxxa, Gary Numana, The Human League, czy właśnie OMD. Można wręcz odnieść wrażenie, że to jakieś zagubione taśmy z 1979 czy 1980 roku. „Strange Disciple” zwraca też uwagę okładką. Zakonnik w masce stoi w teatralnej pozie nad świeczką i swoim portretem leżącym na ziemi. Sama maska przypomina postać z teledysków „Fade to Grey” Visage, czy „Ashes to Ashes” Davida Bowie, ale skąd zakonnik? Piosenki nagrane na ten album szybko wpadają w ucho – zwłaszcza singlowe, jak choćby „Sole Obsession”, ale przecież takie „Surely I Can’t Wait” jest równie zgrabne. Wystarczy 3-4 krotne odsłuchanie całości i wszystkie te piosenki są nasze – przynajmniej jeśli ktoś akceptuje tego typu granie. Myślę, że nawet taki Vince Clark nie pogardziłby pomysłami ze „Strange Disciple”. Wokal Iana Devaney’a nie jest może bardzo oryginalny, ale świetnie mieści się w formule synth-popu, zwłaszcza, że wspierają go w chórkach pozostali członkowie zespołu. Można oczywiście zastanawiać się jaki jest sens powtarzania pomysłów sprzed paru dekad. Faktem jest jednak, że w złotej epoce tego gatunku nie powstało zbyt wiele wystarczająco dobrych płyt, by się nimi nasycić. Ja sam sięgnąłem po muzykę Nation of Language niejako w oczekiwaniu na ciekawe nowości. Podoba mi się niewymuszona elegancja tych nagrań, powściągliwy romantyzm, wyważone aranżacje. Można zarzucać Amerykanom, że grają trochę na jedno kopyto, ale ścisłe trzymanie się formuły to jedyny możliwy zarzut. Na obronę powiem, że niewiele jest tak równych płyt, jak „Strange Disciple”. Pięć singli, obok których błyszczy pięć wcale nie gorszych kawałków, to naprawdę konkretna moc argumentów.

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×