„1967-1970” – The Beatles

Apple Corp. Ltd./Universal Music, 10 listopada 2023

„1967-1970” – The Beatles

Kupiłem tę składankę dla nowego singla „Now and Then”. Tak jak nie kupiłem żadnej z Antologii w latach 90, które też miały „nowe” single („Now and Then” miało trafić na część trzecią), tak teraz postanowiłem zainwestować prawie 80 złotych w tzw. „Blue Album”. Poza tym nie mam na kompaktach wszystkich płyt The Beatles i akurat z tego okresu (1967-1970) mam na cd wyłącznie „Magical Mystery Tour”, a resztę na „wschodnich” winylach wydanych na początku lat 90. Również przy okazji filmu „Get Back” rozbudziłem w sobie ponowny sentyment do Czwórki z Liverpoolu. Sporo nagrań dostało tu nowy mix z 2023 roku, a i oryginalny zestaw utworów z 1973 roku poszerzono (poza nowym singlem) o osiem kawałków. Dołożono 3 numery z Białego Albumu, 2 z „Abbey Road”, po jednym z „Sierżanta Pieprza”, „Let It Be” i dodano też reprezentanta pominiętej wcześniej całkowicie płyty „Yellow Submarine”. Ja bym z samym doborem tych „dodatków” trochę polemizował, bo „Within You Without You” jest tylko formalnie ciekawy (te hinduskie fascynacje Harrisona), a od „Glass Onion”, czy „Blackbird” wolałbym zdecydowanie „Helter Skelter” i „Happiness Is a Warm Gun”. Ale nie ma co wybrzydzać – zawsze można po prostu sięgnąć po katalogowe płyty. W tym przypadku chodziło głównie o pokazanie szerokiej przestrzeni pomysłów zespołu, a te wciąż robią wrażenie. Jako dzieciak z podstawówki poznałem kilka z tych nagań. Najpierw „Hey Jude” ze słynnego albumiku Tonpressu, potem „Oh! Darling” wyszukane na jakiejś składance z płytoteki Taty – tą drogą poznałem także cover piosenki „Ob-la-di, Ob-la-da” grany w przeróbce głównie na trąbce. Oglądając w telewizji „Żółtą Łódź Podwodną” zakochałem się m.in. w początku płyty „Sgt. Peppers Lonely Heart Club Band” i w hymnie hippiesów - „All You Need Is Love”. Pamiętałem też z podstawówki kawałek „Come Together” śpiewany przez kolegów, którzy byli w kinie na „Klubie Samotnych Serc Sierżanta Pieprza” i zakochali się w wersji wykonywanej tam przez Aerosmith. Potem tak na dobre zabrałem się za płyty The Beatles dopiero za sprawą tych wschodnich winyli, kupowanych za grosze na początku lat 90. Naprawdę, niejednokrotnie byłem zdziwiony tym co John, Paul, George i Ringo grali pod koniec swojej kariery. Choć mnie zawsze najbardziej podobali się z okresu do 1967 roku. Słuchając teraz nagrań z ostatnich albumów, czy z wydawanych wówczas singli - tu głównie z drugiego dysku składanki, wciąż myślę o końcu kariery zespołu, którego członkowie mieli w sobie jeszcze tak ogromny potencjał, który oddali na wielu swoich solowych płytach. Chyba byli za wielcy, by ponownie się zebrać i czegoś nie zepsuć? Trudno mi się nie wzruszać przy „Now and Then”, bo ta piosenka kończy moją największą muzyczną przygodę dotychczasowego życia.

„1967-1970” – The Beatles
Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×