Angielski zespół Black Country, New Road znalazł się nieoczekiwanie na rozdrożu, gdy jego wokalista postanowił opuścić zespół tuż przed wydaniem drugiej płyty. Album odniósł artystyczny i komercyjny sukces, ale grupa miała problem, by go zdyskontować. Ostatecznie obowiązki wokalne przejęli pianistka May Kershaw, basistka Tyler Hyde i saksofonista Lewis Evans. Latem 2022 roku ruszyli w trasę koncertową (grali m.in. z Black Midi w USA). Co ciekawe podczas występów zaczęli ogrywać nowy materiał, który trafił na film, a następnie na album wydany na płycie tylko w formacie winylowym. „Live At Bush Hall” zawiera wybór nagrań z trzech występów danych przez grupę 15 i 16 grudnia w Londynie. Album rozpoczyna partia saksofonu, po którym wchodzi z impetem cały zespół. „Up Song” to optymistyczny numer, zagrany z entuzjazmem i wspólnym zapałem, który ma od razu udowodnić, ze zespołowi nie odechciało się tworzyć i występować. „The Boy” przypomina z kolei nastrój albumu „The Island” King Crimson z wycieczkami w kierunku Tori Amos. W tym podzielonym na rozdziały utworze słychać skrzypce, pianino i flet, które budują nastrój obok wokalu Mai Kershaw. Spokojnie zaczynający się „I Won’t Always Love You” rozkręca w środku gitara, perkusja i pianino. Męski głos pojawia się pierwszy raz w „Across The Pond Friend”. To zgrabny kawałek, z potencjałem na singiel – podobnie jak wspomniane wcześniej „Up Song”. Stronę pierwszą płyty zamyka poprowadzone przez wokal Hyde, ale także miejscami przez saksofon i skrzypce, „Laughing Song”. Nie brak tu kontrastów dynamicznych i pewnej teatralności. Bardzo kameralnie zaczyna się „The Wrong Trousers” śpiewane przez Evansa. Z czasem nabiera on pewnych rumieńców, ale raczej bladych. Połączone kompozycje „Turbines/Pigs” trwają prawie 10 minut. Pierwsza część jest znów spokojna i narracyjna, druga nabiera rozmachu ale pozbawiona jest wokalu. Połączone są też w istocie utwory „Dancers” i „Up Song (Reprise)” śpiewane przez basistkę, która odpowiada w sumie za większość wokali na płycie. Black Country, New Road w swojej nowej muzyce poszedł wyraźnie w stronę art-rocka, przy czym na tej płycie „art” jest ważniejsze od „rocka”. Cieszę się, że przetrwali kryzys, ale muzycznie czuję, że nieco się od nich oddaliłem.