„Przesilenie zimowe” – reż. Alexander Payne

USA, 26 stycznia 2024

„Przesilenie zimowe” – reż. Alexander Payne

Dlaczego świąteczny film wchodzi na ekrany pod koniec stycznia!? „Przesilenie zimowe” to kameralna, zabawna i ciepła historia, jaka rozgrywa się w ostatnich dniach grudnia 1970 roku w jednej z amerykańskich prywatnych szkół średnich niedaleko Bostonu. Kończy się semestr, młodzieńcy (szkoła jest wyłącznie męska) szykują się do wyjazdu na ferie świąteczne, nielubiany wykładowca od historii starożytnej rozdaje w klasie prace semestralne. Już wie, że będzie miał szkolny dyżur na czas przerwy od zajęć, na co zasłużył sobie niezrozumieniem dla niepisanych praw jakie żądzą prywatnymi szkołami (nie oblewa się synów hojnych donatorów). Profesor Hunham (w jego roli znany choćby z wcześniejszego dzieła Payne’a „Bezdroża” – Paul Giamatti) nie zamierza dawać taryfy ulgowej „biedakom”, którzy nie pojadą do domu na święta. Pięciu chłopaków musi liczyć się ze spartańskimi warunkami, nadzorem nielubianego nauczyciela i posiłkami jakie szykować im będzie kucharka, której syn zginął niedawno w Wietnamie. Nasza uwaga koncentruje się na osobie Angusa Tully (w jego roli debiutujący Dominic Sessa), który w ostatniej chwili dowiaduje się, że mama nie zabierze go na ferie, bo planuje spędzić ten czas ze swoim nowym facetem. Chłopak jest załamany. Co gorsza, po kilku dniach okazuje się, że czterech pozostałych towarzyszy niedoli, zostaje jednak zabranych przez bogatego ojca jednego z nich na narty. Angus zostaje, bo profesor Hunham nie mógł dodzwonić się do jego mamy, by uzyskać rodzicielskie pozwolenie. W wielkiej, zimnej szkole pozostaje zatem troje rezydentów. Angus jest wkurzony, profesor Hunham zacięty w sobie, a kucharka Mary (w jej roli znana choćby z „Idola” i „Zbrodni po sąsiedzku” - Da'Vine Joy Randolph) próbuje walczyć z rozpaczą w obliczu pierwszego Bożego Narodzenia bez ukochanego syna. Pociechą dla starszej dwójki jest alkohol, dla Angusa możliwość czynienia złośliwości. Zgodnie jednak z duchem kina świątecznego, wszystko zaczyna z wolna ewoluować. Bohaterowie lepiej się poznają, wpadają we wspólne tarapaty i próbują jakoś urozmaicić sobie ferie. Momenty zabawne splatają się z niezręcznymi i smutnymi. Wiele uroku daje umieszczenie akcji w 1970 roku, kiedy łatwiej było o poczucie izolacji, a rozrywki mają dość tradycyjny charakter. Ten film wspaniale pokazuje proces „obierania cebuli”, czyli zdejmowania z bohaterów kolejnych warstw ich wyuczonych gestów, zachowań, przybieranych form i stosowanych zasłon. Z kłamstw, które są oznaką słabości, rodzą się kłamstwa w imię solidarności. Świat dookoła okazuje się lepszy, niż bohaterowie do tego przywykli. Nikt tu nie tworzy lukru, ani łzawych scen, a jednak film Payne’a oddziałuje na widza z całą gamą emocji. Mnie ten film na swój sposób oczarował, a uśmiech właściwie nie opuszczał mojego oblicza przez cały seans.   

Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×