„Only God Was Above Us” – Vampire Weekend

Columbia/Sony, 5 kwietnia 2024

„Only God Was Above Us” – Vampire Weekend

Jedna z największych gwiazd amerykańskiej sceny alternatywnej wraca po długich pięciu latach. Ta płyta zaczyna się nieśmiało, jakby trio podnosiło tylko rękę do słuchaczy ze słowami „Hej, to my. Pamiętacie nas?” i dopiero po potwierdzeniu ochoczo startuje w drugiej minucie. Ten album powstawał bardzo wolno. Wiadomo, była pandemia, ale wielu zdążyło o niej zapomnieć, a Vampire Weekend dopiero niedawno dokończyło piosenki, których szkice powstały niedługo po wydaniu „Father of the Bride” – pierwszej płyty nagranej dla „majorsów”. Niewątpliwie myślenie o muzyce nie zmieniło się od 2019 roku. Już w singlowym „Classical” słyszymy elementy jazzu, które ciekawie kontrastują z klasyczną dla zespołu mieszanką afrobeatu, popu lat 60 i nowej fali. Choć w zespole nie ma już multiinstrumentalisty -  Rostama Batmanglija, który opuścił skład w 2016 roku i tylko z boku wspomaga kolegów – aranże wciąż są bogate w poza rockowe instrumenty. Słyszymy pianino, wiolonczelę, instrumenty smyczkowe. Lekko jazzowe rytmy przywodzą na myśl lata 60, kiedy jazz niejednokrotnie spotykał się z popem w ramach świetnych piosenek. W paru nagraniach grupę wspiera ich dobry znajomy – producent trzech ostatnich płyt - Ariel Rechtshaid. Batmanglij udziela się tylko w jednym nagraniu – jako współautor i współproducent spokojnego „The Surfer”. To lekko „tripowe” nagranie, z nieco kosmicznymi dźwiękami i melancholijnym wokalem. Ja tu słyszę echa Pink Floyd, ale i Mercury Rev co jest o tyle zasadne, że nad albumem pracował również Dave Fridmann. Klasyczny „szybcior”, który znalazł się na pierwszym singlu, jako tzw. „druga strona A” to „Gen-X Cops” - choć i w nim jest chwila refleksji. Uwagę zwraca też ładny „Mary Boone” z włączonym kawałkiem kompozycji Soul II Soul. Mamy tu i wzniosły chór i nutę nostalgii, ale i klubowy rytm w stylu początków lat 90. Co ciekawe utworem, który najszybciej wpadł mi w ucho był nie jeden z czterech singlowych hitów, lecz zamykający „Hope”. To o tyle zastanawiające, że akurat ta piosenka trwa prawie 8 minut. Vampire Weekend wrócili z zapałem i pomysłami. Przypomnieli, że wciąż się liczą i letnie festiwale będą zabiegały o posiadanie ich w line-upie. Niewiele jest tak charakterystycznych i niezawodnie trzymających poziom zespołów w tym wieku.

„Only God Was Above Us” – Vampire Weekend