„Up On Gravity Hill” – METZ

Sub Pop Records, 12 kwietnia 2024

„Up On Gravity Hill” – METZ

Nie jestem wielkim specem od METZ. Kanadyjskie post-punkowe trio działa już kilkanaście lat, a ja – powiedzmy, znam raptem trzy z ich sześciu płyt. Tegoroczny album, wydany po pandemicznej przerwie, wydaje mi się pozycją autentycznie świeżą, jak na formułę energetycznego, gitarowego grania. Przede wszystkim zespół pamięta o rozpoznawalności poszczególnych numerów – nie tylko pod kątem dość zapamiętywalnych melodii wokalnych, ale też pomysłów aranżacyjnych. Raz są to shoegaze’owe gęstwiny gitar, raz soniczne spiętrzenia, a innym razem twarde basowe wygibasy. Generalnie panowie grają mocno i intensywnie, ale zawsze na temat. Czasem przypomina mi się wręcz waszyngtońska scena, skupiona wokół wytwórni Dischord. Duża emocjonalność przekazu, a zarazem prawdziwy, punkowy impet. Do promocji płyty wybrano: „99”, „Superior Mirage” oraz „Light Your Way Home”, do których powstały teledyski. Ten ostatni utwór wyróżnia się najbardziej na całej płycie. To wręcz ładna kompozycja, z gościnnym wokalem Amber Webber z innej niezależnej, kanadyjskiej grupy - Black Muuntain. Ten umieszczony na samym końcu kawałek, w największym stopniu czerpie z tradycji shoegaze. Co do chwytliwości, to w zasadzie całą pierwszą stronę zaliczyłbym do potencjalnie hitowych killerów. Przekonuje zarówno ozdobione smyczkami, otwierające „No Reservation/Love Comes Crashing”, jak „Glass Eye”, czy najbardziej charakterne i wydane na singlu „Entwined (Street Light Buzz)”. Płytą „Up On Gravity Hill” METZ otworzył sobie furtkę do kolejnych poszukiwań i eksperymentów. To już nie jest tylko bezkompromisowe, męskie granie. Trio odnalazło w sobie siłę i równowagę, by mówić w bardziej wyrafinowany sposób o tym co boli, gniewa i porusza. W kategorii głośnego grania są jak dla mnie póki co w tegorocznym topie.

„Up On Gravity Hill” – METZ
Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×