Nowa płyta Julii Holter zaczyna się niczym dzieło Laurie Anderson. Przerywane rytmy, jakieś ptaszki, ambientowe tła, tłusty bas, fujarki, no i głos bardziej narracyjny, niż śpiewny. Utwór „Sun Girl” ma tez jakby dwa poczatki. Gatunkowa łatka „experimental” zgadza się tu w stu procentach – tym bardziej, że jest to jedna z piosenek wybranych do promocji albumu. W gruncie rzeczy prawdziwie eksperymentalny jest tu tylko jeden kawałek – „Meyou”. Czasem korci mnie, by go pominąć w odsłuchu. Na pewno bardziej liczyłem na dream-popowe oblicze Julii i takiego można się tu kilka razy doczekać. Już w „These Morning” odnajduję echa „Spirit of Eden” Talk Talk i robi mi się miękko. Ta trąbka, te klawisze… naprawdę piękny numer. Oszczędny utwór tytułowy czaruje z kolei fletem i delikatnym, lirycznym podkładem. To kolejna bardzo ładna i budująca kompozycja w nieco niedzisiejszym stylu. Utwór „Materia” przynosi ducha kontemplacji, po którym następuje drażniący nieco, głównie wokalny „Meyou”. Można się przy nim poczuć jak na spektaklu w Gardzienicach. W nagrodę dla wytrwałych singlowy „Spinning” to znów dawka ujmującej muzyki. To z kolei pewien ukłon w stronę twórczości Petera Gabriela. Dużo rytmu, odgłosów natury, plam elektroniki. Z tego wszystkiego wyłaniają się ładne harmonie wokalne. Na koniec dostajemy progresywny dramatyzm. Jest ciekawie. Po takim fragmencie przychodzi instrumentalny, rozchwiany „Ocean” napisany na bas, klarnet i Yamachę. Przechodzi on płynnie w „Evening Mood”. Tytuł wiele tłumaczy, ale fragmenty refrenu rozświetlają zdecydowanie tę kompozycję, która także wyszła na singlu. Znamienne, że utwór trwa prawie 7 minut! „Talking To The Whisper” to powrót do muzycznych poszukiwań – dość interesujący, mający w sobie coś z onirycznych płyt Jana Garbarka, choć nie wolny od szalonych improwizacji w końcówce. Płytę zamyka spokojny, nieco medytacyjny „Who Brings Me”, będący zarazem pochwałą dźwiękowej wolności. Najnowszy album Julii Holter jest wciągający, frapujący i wielowarstwowy. To muzyka na wiele spotkań, rzecz do odkrywania i kolejnych zachwytów. Absolutnie prywatny i osobny. Jestem pod narastającym wciąż wrażeniem.