„Blu Wav” – Grandaddy

Dangerbird Records, 1 marca 2024

„Blu Wav” – Grandaddy

Sporo się zmieniło w zespole Grandaddy odkąd świat zachwycił się ich płytą „The Sophtware Slump” (2000). Raz, że grupa rozwiązała się w 2006 roku. Dwa, że po reaktywacji i nagraniu nowej płyty („Last Place” 2017) zmarł nagle jej basista. Trzy, że z zespołu zrobił się solowy projekt Jasona Lytle’a. Oczywiście wiele się nie zmienia, gdy zostaje mimo wszystko ten sam kompozytor, wokal i instrumentarium. Wydana w tym roku płyta „Blu Wav” wciąż jest marzycielska, ciepła i melodyjna. Cóż, że zawiera akcenty bliskie muzyce country. Akurat Jason Lytle potrafi tak to podać, że zwolennicy sennej psychodelii i nastrojowego dream-popu przełkną tę lekką stylizację bez grymaszenia. Dominują tu wciąż wolne, lekko nierzeczywiste tempa. Jest niespiesznie, bez dramatów i lirycznie. Dźwięki płyną szeroko i zapadają głęboko. Czy to w singlowych „Watercooler” i „Cabin In My Mind”, czy w instrumentalnym „Let’s Put This Pinto On The Moon”, czy każdej innej piosence. Można się zrelaksować, uśmiechnąć, powspominać dobre chwile. Pamiętam z czasów licealnych taką piosenkę Alan Parsons Project „Don’t Answer Me” i mnie się z nią ta płyta kojarzy. To taka rzecz, którą trudno się podniecać, ale trudno jej nie lubić. Grandaddy zresztą zawsze był takim zespołem, którym trudno było się ekscytować, ale jak się go komuś polecało, to stwierdzał, że jest „fajny”. Piosenki na „Blu Wav” nie są banalne, czasem dzieje się w nich coś podskórnie niepokojącego, ale nie na tyle by stracić zaufanie, czy nabrać jakiejś podejrzliwości. Co ciekawe Jason Lytle w młodości słuchał zarówno Suicidal Tendencies i Bad Brains, jak też Thompson Twins, OMD, czy A Flock of Seagulls. Dziś muzyka żadnego z tych zespołów nie może się kojarzyć z Grandaddy. Maniera Lytle’a jest bardzo charakterystyczna. Kto zna choć jedną płytę Grandaddy od razu rozpozna ten styl. „Wiejski” skręt na „Blu Wav” nie robi wielkiej różnicy. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że wystarczy mu „The Sophtware Slump”, czy „Sumday”, ale moim zdaniem świat z Grandaddy jest jednak lepszy, niż tylko ze wspomnieniem po nim.

„Blu Wav” – Grandaddy