Szkoda mi trochę poznańskiego Izzy and The Black Trees. Wyobrażam sobie, jak rezonowałaby ich muzyka 20 lat temu, w czasach nowej rockowej rewolucji. Mieliśmy wtedy tylko Cool Kids of Death, które zbyt szybko utraciło dar pisania dobrych piosenek. Izzy and The Black Trees ma już na koncie dwie dobre płyty, a teraz dołożyli jeszcze EP. Grają stylowo i zawodowo – trudno się do czegokolwiek przyczepić. Do sukcesu brakuje im jakiejś ideowej lub pokoleniowej trampoliny. W sumie w Polsce trudno wywalczyć więcej z alternatywnym rockiem. Można grać na dużych festiwalach, jak Poznaniacy w tamtym roku, albo w klubach, jak to ma miejsce w tym roku. Można robić ciekawe suporty (ostatnio zagrali choćby przed Fontaines D.C.). To wszystko jednak nie przekłada się na prawdziwy sukces, a ten przecież jest możliwy w naszym kraju. Wspominając Dawida Podsiadło, który zafascynowany The Strokes śpiewał w Curly Heads, widać jednak, że droga do popularności nie wiedzie przez anglojęzyczne alternatywne piosenki. O Curly Heads nikt już prawie nie pamięta, a Podsiadło sprzedaje stadiony (choć producenta mają z Izzy and The Black Trees nawet tego samego – Marcina Borsa). Chodzi zatem o fakt gania niepopularnej, niszowej muzyki. Teraz rządzi pop i hip hop, względnie metal. Poza tym Polacy przeważnie wolą np. The Kills, niż polski odpowiednik zagranicznego zespołu. „Go On, Test The System” to naprawdę fajna płytka. W zasadzie jest to dopracowany materiał z czasów pracy nad drugą płytą, ale ponieważ kwartet dużo koncentruje, to nie bardzo ma pewnie czas na komponowanie nowego materiału. Stąd też dostajemy po dwóch latach EP zamiast trzeciej dużej płyty. Pewnym problemem jest też dostępność płyt zespołu. W takim Empiku wydawnictwa niezależnej Anteny Krzyku mają pod górkę. Dopiero od niedawna pozycje Poznaniaków są tam w regularnej sprzedaży (przy czym nie tanio, bo omawiana EP kosztuje 55 złotych – a na stronie wydawnictwa jest za 40). Co do samej zawartości EP’ki, to płytę otwiera singlowy, dynamiczny „Shutdown City” z dośpiewaną końcówką po polsku. „Dive of a Broken Heart” uspokaja, bujając lekko i zagęszczając momentami gitary. „F-16” zgodnie z tytułem leci na ostro, ustawiając słuchacza w szyku bojowym. Utwór zawiesza się w pewnym momencie niczym drapieżny ptak przed uderzeniem w ofiarę, ale zamiast lotu nurkowego w dół, dostajemy raczej powietrzny korkociąg. Finałowy „New Horizon” jest znów nieco wolniejszy i cięższy. Moim zdaniem to najciekawsze nagranie na „Go On, Test The System”. Muzyka na tej płycie czerpie nie tylko z nowej rockowej rewolucji, ale przede wszystkim z lat 90. Izzy and The Black Trees muszą nadal ciężko pracować, by nie skończyć, jak wiele ciekawych grup gitarowych z przełomu lat 90 i 00, po których słuch niesłusznie zaginął.