Ten komediodramat potrafi zaskoczyć, a w gatunku kina popularnego to istotna wartość. Główny bohater – Steven jest utalentowanym twórcą… oper. Wciela się w niego – znany z „Gry o tron” Peter Dinklage. Przypisano mu nie tylko rolę artysty w stylu Woody Allena, ale też – pomimo „niewielkiego” wzrostu - amanta. Jego partnerką jest sama Anne Hathaway (Patricia), a wysłany na terapeutyczny spacer z psem, zostaje od razu poderwany w barze przez niemłodą, ale wciąż atrakcyjną kobietę. Katrina (Marisa Tomei) nie może oprzeć się jego „przystojności”, choć przyznaje też, że jest uzależniona od „miłości”. Kim jest Katrina? Otóż kapitanem rzecznego holownika. Przygoda na statku staje się inspiracją dla nowej opery. Patricia jest psychoterapeutką, ale bardziej pasjonuje ją czystość. Choć zatrudnia sprzątaczkę (Teresę – Polkę, graną przez Joannę Kulig) z pasją pomaga w polerowaniu sprzętów domowych. Gdy jednak w jej życiu pojawiają się kłopoty, zaczyna zwracać się ku czystości duchowej. Najpierw przekazuje dary do zakonu, a potem zaczyna marzyć o życiu zakonnym. Swoją pracę psychoterapeutyczną kończy obnażając się przed pożądającym ją chorobliwie pacjentem. Do tego dostajemy klasową dramę pary nastolatków – syna Patricii (lat 18) i córki Teresy (lat 16). Młodzi mają ambitne plany na przyszłość, również naukowe, ale póki co realizują się w zakochaniu i seksie. Problemów, przeciwieństw i niekonwencjonalnych sytuacji jest w tym filmie jeszcze więcej (choćby ciekawa postać partnera Teresy, który uwielbia historyczne inscenizacje, a pracuje jako sądowy stenotypista). Scenariusz zgrabnie prowadzi nas przez akcję. Nie brak tu społecznych uszczypliwości i satyry. Finał ma jednak wymiar komedii romantycznej. Wartym odnotowania jest też fakt, że muzykę do filmu napisał Bryce Dessner z The National. „Miłość bez ostrzeżenia” miała premierę na Festiwalu Filmowym w Berlinie. Choć to dość lekkie kino, to przyzwoicie niebanalne. Żaden grzech poświęcić mu uwagę w wakacyjny czas.