John Cale to legenda. Jego nazwisko jest przy mnie od lat 80. kiedy pierwszy raz usłyszałem nagrania The Velvet Underground. W 1990 roku kupiłem sobie jego płytę nagraną z Lou Reedem „Songs For Drella”. Muszę jednak przyznać, że solowa kariera Walijczyka nie jest mi znana. „POPtical Illusion” to pierwszy album Cale’a, jaką mam. Przeczytałem o niej kilka dobrych opinii, a że wakacje nie obfitowały w nadmiar interesujących mnie premier, to zdecydowałem się na zakup. John Cale ma już swoje lata i trochę to słychać w jego głosie, ale pod względem muzycznym „POPtical Illusion” jest pełne pomysłów, twórczej świeżości i ciekawych dźwięków. Artysta trzyma wciąż rękę na pulsie i współpracuje nie tylko z ikonami minionych dekad, ale też młodymi twórcami (ostatnio z muzykami Animal Collective i Weyes Blood). Tym razem w studiu ograniczył się jedynie do współproducentki i wieloletniej współpracownicy Nity Scott oraz gitarzysty Dustina Boyera. Sam - oprócz wokalu, którego barwa kojarzy się czasami z głosem wokalisty Interpol - obsługuje różne instrumenty klawiszowe, perkusyjne oraz bas. Materiał powstawał jeszcze w czasie pandemii, który okazał się niezwykle płodnym czasem dla byłego muzyka The Velvet Underground. Nie tylko pod względem muzycznym, artystycznym, ale także intelektualnym. John Cale wciąż jest bystrym obserwatorem rzeczywistości, na wielu płaszczyznach, a jego nowe nagrania zachowują aktualność w wielu aspektach. Nie ma zatem najmniejszego powodu, by obawiać się z jego strony jakiegoś „smęcenia”. Ta płyta wielokrotnie zaskakuje i – choć jest dość długa – wymyka się przeciętności. Sugerowany w tytule popowy sznyt można docenić słuchając singlowego „How We See The Light”. Czasem pobrzmiewa w tej muzyce duch późnego Talking Heads. Nie brak też odniesień do chropawego grania jak w przypadku „Shark Shark” (aż się przypomina „Run Run Run” Velvetów). Słuchając tych nagrań, czułem się trochę, jak przy ostatnich dziełach Davida Bowie, czy Roberta Wyatta. Niby wiadomo, że to już jakiś zmierzch, ale kto nie lubi kontemplować zachodzącego słońca?