„Ensoulment” – The The

Cineola/ear MUSIC, 6 września 2024

„Ensoulment” – The The

Pamiętam z licealnych czasów sobotnie programy Piotra Kaczkowskiego, w których pojawiały się znikąd intrygujące nagrania. Tak poznałem The The – którego piosenki „Uncertain Smile” i „This is the Day” były niejednokrotnie grane. Album „Infected” nagrałem sobie w całości. W płycie „Mind Bomb” prawdziwie się zakochałem. To były lata 80. Potem spodobała mi się jeszcze płyta „Dusk” (1993) po czym straciłem kontakt z The The. Po latach kupiłem sobie składankę singli („45 RPM”), a koledze na prezent dałem koncertowy album zarejestrowany po reaktywacji zespołu w 2018 roku. Nie powiem, czasem wracałem do muzyki Matta Johnsona. Sentyment pozostał. Gdy ukazał się anons całkiem nowej płyty, postanowiłem dać jej szansę. The The wróciło w składzie częściowo znanym z przeszłości. Klawiszowiec DC Collard i basista James Eller pamiętają czasy „Mind Bomb” (1989). Nie ma za to gości na miarę gitarzysty Johnny Marr’a, czy takich wokalistów jak Marc Almond, Neneh Cherry, czy Sinead o”Connor, którzy gościli na płytach z lat 80.  Muzyka na „Ensoulment” od pierwszych chwil się zgadza. Jest tu nie tylko wyjątkowy, ciepły, zmysłowy głos Matta, ale też damskie chórki, elegancja oraz luz. Zespół już w ub. roku wydał na singlu kawałek „Linoleum Smooth To The Stockinged Foot”. W tym roku premierę albumu poprzedził kolejny singiel o jeszcze dłuższym tytule „Some Days i Drink My Coffee By The Grave of William Blake”. Patrząc w przeszłość, dostajemy raczej nowe „Mind Bomb” i „Dusk”, niż „Infected”, czy „Soul Mining”. Brzmienie jest bardziej naturalne, w większym stopniu akustyczne. Takie klubowo-barowe, jakby zagrane tuż obok nas. Wszystkie dwanaście nowych kompozycji trzyma klasę. Podoba mi się każdy jeden numer. Czy któryś z nich wybitnie zapada w pamięć? Nie powiedziałbym. Ale to żaden zarzut. The The nigdy nie było dostawcą hitów. Ich największy przebój „The Beat(en) Generation” dotarł raptem do 18 miejsca brytyjskich list przebojów. Album „Ensoulment” jest do słuchania, do drobnych ruchów ciałem, do przyjemnej dyskusji, albo do snucia wspomnień. Trudno uciec przed nutą nostalgii przy tak charakterystycznej muzyce z czasów młodości. Sama płyta nostalgiczna nie jest i wprawia raczej w dobry nastrój. Super, że The The wróciło. To jedna z fajniejszych niespodzianek tego roku.

„Ensoulment” – The The
Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×