Ten film jest o pasji do jedzenia i gotowania. Jest też o miłości i podziwie dla talentu drugiego człowieka. Fabuła jest zaskakująco prosta, a jednak widz przez dwie i pół godziny nie czuje znużenia – co najwyżej robi się głodny. Mamy końcówkę XIX wieku, w posiadłości wybitnego mistrza kuchni – Dodina (Benoit Mogimel) zatrudniona jest od dwudziestu lat wyjątkowa kucharka – Eugenie (Juliette Binoche). Kobieta ta sprawdza się nie tylko w kuchni, ale też w swojej sypialni, do której wpuszcza gospodarza w niektóre dni. Dodin zabiega o związanie się z Eugenie węzłem małżeńskim, ale ona wciąż odrzuca jego namowy. W końcu dochodzi do zaręczyn. Niestety zdrowie Egugenie zaczyna już w tym momencie szwankować. Dodin ucztuje z przyjaciółmi, staje też w zawodowe szranki z kucharzem księcia Eurazji. W tle mamy jeszcze wątek siostrzenicy służącej Dodina, która zaproszona do kuchni wykazuje się niezwykłym talentem smakowym. Oko kamery śledzi jednak przede wszystkim proces przygotowywania posiłków – od zbierania warzyw w ogrodzie, po serwowanie gotowych dań na talerzu. Mistrzowska kuchnia jest pełna zabiegów, czynności, rozmaitych składników, a nawet specjalnych naczyń i narzędzi. Przyrządzane są buliony, mięsa i desery. Dobierane przeróżne wina. Wszystko ma swój porządek. Potem dania są smakowane i komentowane. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że nasza codzienna kuchnia jest jakimś barbarzyństwem względem tej wykwintności ekranowej. Nawet jeśli porównywać ją z popisami w telewizyjnych programach kulinarnych. Scena, w której pięciu mężczyzn do konsumpcji trznadli znika pod białymi obrusikami, wywołała zrozumiałą reakcję sali kinowej podczas seansu, na którym byłem. Ten film jest na pewno zmysłowy, ujęcia są piękne, zdjęcia nasycone kolorami. Twórca pamiętnego „Rykszarza” zaproponował kino do powolnego oglądania, do smakowania kadrów. Szkoda oczywiście tej dawnej kultury kucharskiej, tego biesiadowania, pełnej szacunku degustacji. Trudno dziś wyobrazić sobie uśmiech na twarzy kobiety, którą cieszy, że w oczach mężczyzny była bardziej kucharką, niż żoną.