„Kasia i Błażej” – Nosowska/Król

Kayax, 20 września 2024

„Kasia i Błażej” – Nosowska/Król

Zaniepokoiła mnie artystyczna droga Błażeja Króla, który wybijając się z introwertycznych kręgów stał się niebezpieczną bestią. O Katarzynę Nosowską nie musiałem się bać, bo ona już tyle przeżyła, że na pewno ma włączonych masę alertów samozachowawczych. Na współpracę z Królem żadna lampka jej się najwidoczniej nie zapaliła – i dobrze. Album „Kasia i Błażej” jest raczej liryczny i przyjemny w odbiorze. Elektroniczne pasaże uzupełniają akustyczne gitary i stonowane w ekspresji głosy wokalistów. Tym samym dostajemy płytę popową, a jednak szlachetną i niebanalną. Artyści, niczym na okładce albumu, wmieszali się w tłum, by nikomu nie wadzić a zarazem dać z siebie głos społecznie przekonujący. Czasem jest wręcz smutno, jak w „Poza” czyli o byciu „poza zasięgiem sieci komórkowej”. Zaraz jednak dostajemy pogodniejsze nuty – w tym przypadku utwór „Wanna” – jedno z najbardziej przebojowych nagrań na całej płycie. Kończy ono niejako pierwszą część wydawnictwa. Od drugiej oddziela ją instrumentalny Esemes 124. Takie „Esemesy” otwierają też i zamykają płytę. Część drugą rozpoczyna utwór „Dzwoń”,  w którym Nosowska śpiewa głosem dziewczęcia, które wyjawia intymne tajemnice, choć sam tekst wcale o tym nie mówi. W tej części wyróżnia się singiel „Można”, który przykleja się swoim refrenem już przy pierwszym, a najdalej drugim odsłuchu. Sama zwrotka nie zapowiada może cudów, ale rozwinięcie jest naprawdę zaraźliwe. Godna uwagi jest także „Hipnoza”, w którym Nosowska śpiewa głosem do jakiego nas przyzwyczaiła, a i Błażej przypomina ekstrawaganckiego wrażliwca ze swoich wczesnych płyt. Tło jest „dołerskie”, niczym w jakimś Clan of Xymox. To znak, że trzeba kończyć płytę, bo jeszcze straciłaby ona swój popowy powab. To ciekawe, że tych dwoje artystów tak łatwo się spotkało i zrobiło płytę bez żadnego wysiłku. Wsparł ich Paweł Krawczyk – prywatnie mąż Katarzyny Nosowskiej, a zawodowo muzyk i kompozytor Hey (niegdyś Houk i Ahimsa) oraz połowa synth-popowego duetu Anieli. W zasadzie nie było tu szans na niepowodzenie, ale mnie i tak cieszy, że uznani artyści znaleźli wspólny - i jakoś odmienny od wcześniejszego – język. Błażej stonował swoje ostatnie błazenady, a Katarzyna zrobiła rzecz ładniejszą od wszystkich wcześniejszych. 

„Kasia i Błażej” – Nosowska/Król