Dawni ulubieńcy brytyjskiej prasy, osiedli w niezależnej niszy i nagrywają kolejne albumy dla wtajemniczonych. To o tyle przykre, że ich muzyka nie straciła wcale na jakości. Kolejne, wydawane płyty przynoszą nawet pewne zmiany w formule grania i trudno im zarzucać nużącą powtarzalność. Pomysł na „Soft Tissue” to głównie oddanie ducha zespołowego grania. Tych nowych osiem nagrań faktycznie ma w sobie lekkość i pewność siebie. Zgrany skład muzyków dobrze się ze sobą czuje. Wspierają ich artyści odpowiedzialni na smyczki i dęciaki (m.in. w jednym z nagrań członek Gallon Drunk – Terry Edwards, z którym zespół współpracował już w latach 90). Głos Stuarta A. Staplesa jest miękki i łagodny, choć oczywiście operuje jak zwykle niskimi tonami. Jednak zamiast rozdzierających dołów, dostajemy raczej jesienne promyki słońca, przebijające pomiędzy kolorowymi liśćmi. Płyta szybko wprawia w dobry nastrój – to nieco podobny przykład, jak nowy materiał The The. Niby wszystko jest jakoś znajome, ale to wcale nie przeszkadza. Ta muzyka wpływa lekko w słuchacza i otacza go swoją zmysłową kreacją dźwięków. Posłuchajcie choćby takiej „Nancy” – cóż za elegancja, jaki klimat. Niech żałuje ten, kto nie może poprosić w tym momencie kobiety do tańca. Ta muzyka powoli rozpala i czaruje. Świetne są też, wybrane do promocji nagrania – „New World” i „Always a Stranger”. Grupa nie stawia sobie zbyt wielu barier. Sięga po soulowe wstawki wokalne, poszerza instrumentarium i zmienia tempa. Przypomina mi w tej mierze dokonania Bryana Ferry i Roxy Music. Czasem zastanawiam się, czy warto dostawiać na półce szóstą, czy ósmą płytę danego zespołu. Nie mówimy przy tym o artyście pokroju kameleona – Davida Bowie. Ale gdy pomyślę, to stwierdzam, że nigdy nie poczułem się zawiedziony nową muzyką Tindersticks. Żałuje tylko, że ich wyniki sprzedażowe są tak skromne, jak na dorobek i uznanie krytyków. Żadna z 20 płyt zespołu nie dotarła do top 10 w rodzimym kraju (udało im się to tylko w Portugalii). W Polsce mają dobrą prasę, ale nawet w barwach 4AD nie podbili list przebojów. Mają jednak wiernych słuchaczy, którzy sięgają po ich muzykę i cieszą nią z fanowskim oddaniem. Ja też zachęcam – kolejny raz.