„Hysterical Strength” – Deadletter

So Recordings/ Silva Screen Records, 4 października 2024

„Hysterical Strength” – Deadletter

Kupiłem ten album z polecenia kolegi. Nie znałem zespołu i nie czytałem żadnej recenzji. Spodobała mi się okładka. Sekstet z Yorkshire debiutował EP’ką „Heat!” dwa lata temu. Teraz ukazał się jego pełnowymiarowy debiut. Robotę w Deadletter robi dobry, choć mało oryginalny wokal (typowe post-punkowe ekspresyjne doły) oraz saksofony. Pamiętacie lata 80 w Polsce? Tak zwane „jarocińskie” zespoły często wzbogacały skład saksofonem – Śmierć Kliniczna, Variete, Kult, czasem Tilt. Pierwszy głos należący do Zaca Lawrenca wspierają zespołowe chórki. Z kolei za saksofony (a czasem flet i pianino) odpowiada jedyna dziewczyna w składzie – Poppy Richler. Album zaczyna się od dynamicznego „Credit to Treason”, który pomaga zdefiniować styl zespołu. Kolejne nagrania pozwalają utrzymać zainteresowanie płytą, ale szczególnych fajerwerków nie ma. Nawet singlowe „Mother” nie wyrasta ponad przyzwoitą przeciętność. Ale im dalej w las, tym robi się ciekawiej. Układ albumu dobrze sprawdziłby się na koncercie. Deadletter przekonuje do siebie na dzień dobry, a potem chwyta słuchacza przy każdej próbie utraty koncentracji. Mocne wejście „Bygones” sprawia, że wraca nasza ciekawość. Lekko nerwowy rytm i ładnie poprowadzona partia saksofonu wspierają wokalne opowieści coraz bardziej rozśpiewanego Zaca. Do kolejnych numerów można potupać sobie nóżką, ale bynajmniej nie lekceważąco. Deadletter nie hałasują. Są w swoim graniu selektywni i przejrzyści. Dobrze się tego słucha. „It Flies” to kolejne przyspieszenie rytmu i pierwsze większe zagęszczenie dźwięku. Druga część płyty to w zasadzie same celne strzały. Od mocnego tytułowego nagrania, przez singlowe „Relieved” po kolejny udany singiel „Mere Mortal” i finałowe „Auntie Christ”. Jakby zespół nabrał przekonania do własnej siły i potencjału. Świetne jest „Deus ex Machina”, w którym spokojne partie przecinane są niezwykle ekspresyjnym refrenem. To jeden z tych momentów, gdy grupa wyrasta ponad przyzwoitość i utwierdza w przekonaniu, że warto było na nich postawić. Niemal teatralne „Practise Whilst You Preach” niesie w sobie też coś z ducha The Fall. Deadletter trudno uznać za odkrycie, ale kto wierzy w siłę post-punkowej muzyki, powinien zapoznać się z ich debiutem. Zapewne, tak jak ja, nie będzie nim zawiedziony.

„Hysterical Strength” – Deadletter
Posłuchaj najnowszej listy przebojów
×