„I Got Heaven” – Mannequin Pussy

Epitaph, 1 marca 2024

„I Got Heaven” – Mannequin Pussy

Amerykański punkowy kwartet Mannequin Pussy wydał pierwszy album od czasu rozstania ze swoim współzałożycielem -gitarzystą Athanasiosem Paulem. Zastąpiła go trzecia dziewczyna w składzie – Maxine Steen. Moim zdaniem zmiana ta wyszła grupie na dobre, bo „I Got Heaven” w zasadzie nie ma słabych elementów. Gdy grają punkowo, to ostro  gęsto, jakby mieli wyrzucić z siebie wszystko co złe. Taki jest zwłaszcza „Ok? Ok! Ok? Ok!”, w którym pierwszy głos prowadzi basista „Bear”. Ale także tytułowy numer otwierający, śpiewany przez „Missy” (Marisa Debice) daje po uszach, przy czym ma też fajne, melodyjne oddechy, przez co sprawdza się jako singlowy przebój. Świetny jest w tym względzie także „Of Her”. Półtorej minuty konkretnej punkowej rozwałki. Kolejny – „Aching” jest jeszcze krótszy, a „Bear” wydziera się w nim jako drugi głos. Jest tak intensywnie, że naprawdę wszystko się w tym krótkim czasie dzieje, co powinno. Gitara Steen jest brudna i bez solówkowych zapędów, które przytrafiały się Paulowi. Mannequin Pussy potrafi też zbliżyć się wciąż do bardziej dziewczęcej formuły grania, w stylu powiedzmy Lush. Ładnie zwiewny i dziewczęcy jest „I Don’t Know You” oraz zamykający „Split Me Open”. To coś z pogranicza shoegaze’u i drzem popu, choć „Missy” nie kryje i w nich swoich, częściowo wykrzyczanych emocji. Czwarty album Mannequin Pussy trwa pół godziny. Dla kogoś, kto lubi wściekłość i energię, ale bez przesady, to idealna propozycja. Można doładować akumulatory, a zarazem liznąć odrobiny buntu bez popadania w brutalność. Świetną robotę wykonał John Congleton, jako współautor i producent, którego wsparł doświadczony na niezależnej scenie gitarowej Greg Calbi w swoim studio Stearling Sound. Wykreowali świeży, szczery przekaz, w którym furia i marzenia nie gryzą się ze sobą. Być może będzie to mój ulubiony punkowy album tego roku, bo łączy w sobie wszystkie gniewne elementy jakie lubię – jest brudno, jest dynamicznie, jest zmysłowo i autentycznie.   

„I Got Heaven” – Mannequin Pussy